Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspaniała pogoń Polskiego Cukru Toruń, popis Anwilu Włocławek. W niedzielę derby o Puchar Polski

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Bartosz Diduszko bohaterem Polskiego Cukru
Bartosz Diduszko bohaterem Polskiego Cukru Andrzej Szkocki/Polska Press
Wymarzony finał Pucharu Polski koszykarzy. Polski Cukier ograł Stelmet Zielona Góra, Anwil rozgromił HydroTruck Radom. W niedzielę nasze drużyny zagrają w finale.

Polski Cukier Toruń - Stelmet Zielona Góra 72:69 (16:20, 13:11, 22:23, 21:15)
POLSKI CUKIER: Kulig 13 (2), 10 zb., Diduszko 12 (2), Hornsby 6, Cel 4, Schenk 2 oraz Weaver 17 (1), 4 as., Gruszecki 14 (3), Aminu 4, Perka 0, Ratajczak 0.
STELMET: Meier 14 (2), Radić 8, Hakanson 6, Thomasson 4, Zyskowski 0 oraz Ponitka 12 (2), Gordon 8, King 8 (2), Koszarek 8 (2), Zamojski 1.

Nie ma łatwego życia trener Sebastian Machowski. W piątek chorował Jakub Schenk, w półfinale choroba wyeliminowała z gry lidera Twardych Pierników Chrisa Wrighta. W tej sytuacji grający w optymalnym składzie Stelmet był faworytem półfinału.

Torunianie zaczęli z Schenkiem na rozegraniu, ale organizacja nie była najlepsza i dopiero wejście Kyle'a Weavera nieco poprawiło oblicze toruńskiej drużyny. W 1. kwarcie skuteczność z gry i tak ledwo jednak przekroczyła 30 procent.

W 2. kwarcie torunianie utrzymywali się w grze dzięki solidnej defensywie, bo w ataku było źle. Osłabiony po chorobie Keith Hornsby jest w Warszawie nieskuteczny i niepewny w swoich decyzjach, Aaron Cel też był cieniem samego siebie z początku sezonu, Damian Kulig znowu częściej pudłował niż trafiał. Wynik ratował Kyle Weaver, autor 10 pkt do przerwy.

Na początku 3. kwarty Polski Cukier po raz pierwszy objął prowadzenie, ale tylko na chwilę. Stelmet odpowiedział serią 8:0. W toruńskim zespole dziury w ataku łatali tym razem Diduszko i Gruszecki. Przed ostatnią kwartą rywale prowadzili 3 punktami.

Wydawało się, że ostatnia część będzie należała do Stelmetu. Bez Wrighta torunianie mieli przynajmniej połowę mniej pomysłów na sforsowanie twardej obrony. W 33. minucie było już 62:52, chwilę później różnica wynosiła już 13 punktów.

W końcówce Polski Cukier jeszcze raz się zerwał do walki - 67:64 po "trójce" Kuliga i przechwycie Weavera. Amerykanin na 50 sekund przed końcem wyprowadził swój zespół na prowadzenie! Akcję meczu wykonał jednak Diduszko, który na 9 sekund przed końcem wspaniale przymierzył z dystansu - 72:69 dla Polskiego Cukru! Te cztery kluczowe minuty torunianie wygrali 15:3. W akcji ostatniej szansy spudłował na dogrywkę Hakanson.

Anwil Włocławek - HydroTruck Radom 108:89 (23:30, 28:13, 31:19, 26:27)
ANWIL: Ledo 16 (4), 9 zb., 6 as., Dowe 15 (2), 7 zb., 7 as., Jones 15, 8 zb., Sokołowski 14 (4), Freimanis 13 oraz Simon 26 (5), Sulima 5, Szewczyk 4, Wadowski 0, Bednarek 0, Piątek 0.
HYDROTRUCK: Camphor 24 (4), Lindbom 13 (3), Piechowicz 12 (2), Trotter 9 (2), Bogucki 7 oraz Wall 10 (2), Zegzuła 10 (2), Wątroba 4, Lewandowski 0.

Anwil, jednak bez kontuzjowanego McKenzie Moore;a, rozpoczął od prowadzenia 7:0, ale potem został zasypany "trójkami". Hydro-Truck zagrał niesamowitą kwartę, trafiając w pierwszych 10 minutach 8 razy na 14 prób za 3. Nie do zatrzymania był Rod Camphor - 16 pkt i 6/10 z gry w 1. kwarcie.

Bardzo źle funkcjonowała obrona włocławian, zbyt wolny był powrót pod własny kosz, radomianie prostymi środkami kreowali pozycje na dystansie. Tak jak dzień wcześniej zTBV Startem, musieliśmy troche poczekać na Anwil w odpowiedniej formie. Jeszcze w połowie 2. kwarty HydroTruck prowadził 10 punktami, ale rywala z uderzenia wybiła agresywniejsza strefa 1-3-1. Radomianie zostali zmuszeni do trudnych rzutów, skuteczność spadała na łeb i na szyję, a Anwil odpowiedział wspaniałą serią 18:0. Gdy przestały wpadać rzuty z dystansu, to HydroTruck zaliczył ponad 5 minut bez punktu.

Po przerwie Anwil pociągnął jeszcze run do imponujących 20 punktów z rzędu. Potem nasz zespół już kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie, cały czas bardzo dobrze grając w obronie. Jeszcze w 3. kwarcie przewaga przekroczyła 20 punktów.

Do wielkiej formy wraca Chase Simon, który trafił 9 z 16 rzutów z gry, Anwil dominował pod tablicami (48:34), miał aż 28 asyst. Niestety, do kontuzjowanego Moore'a dołączył Shawn Jones, który po przerwie zszedł z parkietu z urazem pachwiny.

Finał w niedzielę o godz. 18.00. Transmisja w Polsacie Sport Extra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska