Wczoraj, tuż przed godziną ósmą rano, w płomieniach stanęło mieszkanie rodziny z Wszednia. Pożar wybuchł w spiżarce i szybko rozprzestrzeniał się na kuchnię oraz pokój. W wielorodzinnym budynku w czasie pożaru znajdowały się 23 osoby.
- Kiedy przybyliśmy na miejsce, większość mieszkańców stała już przed budynkiem. Niektórzy byli boso. W momencie wybuchu pożaru sporo osób jeszcze spało. Widać, że opuszczały mieszkania w dużym pośpiechu - opowiadali "Pomorskiej" strażacy uczestniczący w akcji.
Dramat na same święta Bożego Narodzenia...
Byliśmy na miejscu zdarzenia. Ratownicy zrywali akurat nadpalone deski nad mieszkaniem i dogaszali tlące się jeszcze drewno. Ogień na szczęście nie przedostał się do innych części budynku. Niestety, państwu Głowackim zabrał dorobek życia.
- Całe mieszkanie jest do remontu i to na same święta - ze łzami w oczach mówiła Judyta Głowacka, córka najemczyni lokalu. - Na szczęście nam nic się nie stało. Jednak gdyby nie mama, która zauważyła pożar, na pewno już byśmy nie żyli. Zaczadzilibyśmy się.
Pogorzelcom administracja zaoferowała pokój w gminnym budynku socjalnym przy ulicy Łąkowej w Mogilnie.
- To ciepłe pomieszczenie. Państwo Głowaccy muszą jednak sami podjąć decyzję, czy się tam przeniosą. Słyszałem, że pomoc zaoferowała im również rodzina - stwierdził Jerzy Padoł, administrator budynku, reprezentujący gminne "Mogileńskie Domy".
Zniszczony w pożarze dom już remontują
Zaraz po odjeździe ostatniego wozu strażackiego rozpoczęto doraźne naprawy budynku. Na miejsce przyjechał podnośnik. Dzięki niemu ekipy mogły połatać zniszczony dach. Szybko uruchomiono też zasilanie w prąd. Dom jest ubezpieczony. Jak tylko zostaną oszacowane straty, natychmiast rozpocznie się poważniejszy remont.
Pozostali najemcy, czyli sześć rodzin, powrócili do swoich mieszkań.