- Kluczem do tej sprawy jest to, czy jednostka pływająca prowadzona przez pijanego sternika wyposażona jest w silnik czy też nie. Jeśli ma silnik, niezależnie od tego jaki, to sternik traktowany jest jako prowadzący pojazd mechaniczny w ruchu wodnym. Nie jest nawet ważne, czy w danym momencie używa tego silnika, czy płynie na żaglach, bowiem zawsze może go użyć – wyjaśnia nam mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Nietrzeźwy wodniak, na przykład jachtu żaglowego wyposażonego w zaburtowy silnik pomocniczy lub jachtu motorowego, staje wtedy przed sądem, a ten może ukarać go nie tylko zatrzymaniem uprawień do kierowania jednostką pływającą z napędem mechanicznym, ale także – jeśli uzna, że szkodliwość czynu jest duża – czasowym zatrzymaniem prawa jazdy na samochód (jeśli takie posiada).
Pani rzecznik dodaje, że takie wyroki zdarzają się, choć rzadko. Nie warto więc ryzykować.
Mandacik dla kajakarza
Znacznie mniej dotkliwe sankcje grożą nietrzeźwym kajakarzom i użytkownikom wszelkich innych łodzi rekreacyjnych, turystycznych i sportowych bez napędu mechanicznego.
To też może Cię zainteresować
Temu kto w takim stanie kieruje jednostką, na przykład dwuosobowym kajakiem, rowerem wodnym, łodzią wiosłową, policja może wypisać mandat do 500 złotych. Sprawa jest jeszcze łatwiejsza do rozstrzygnięcia, bo nie trzeba ustalać kto jest sternikiem, jeśli na łódce pływa jedna pijana osoba.
Przepisy dają też możliwość zatrzymania przez policję jednostki pływającej prowadzonej przez nietrzeźwą osobę i odholowanie jej do najbliższej przystani, do portu lub przewiezienie na wyznaczony przez miejscowego starostę powiatowego parking strzeżony.
Za każdy dzień przechowywania sprzętu do chwili jego odbioru naliczane są stawki ustalane każdego roku przez Radę Powiatu.
Rowerzysta nie straci „prawka”
- Trzeba jednak zdementować pogłoski o tym, że sąd może zatrzymać samochodowe prawo jazdy pijanemu rowerzyście lub użytkownikowi elektrycznej hulajnogi – kontynuuje Monika Chlebicz.
Po ukończeniu 18. roku życia rowerzysta ani hulajnogista nie muszą posiadać karty rowerowej ani żadnych innych uprawnień. Nawet jeśli takie posiada, na przykład prawo jazdy na motocykl czy auto, sąd nie może „rozciągnąć” kary na uprawnienia do prowadzenia pojazdów, także mechanicznych.
Rowerzysta (i e-hulajnogista), w którego organizmie wykryje się od 0,2 do 0,5 promila alkoholu, karany jest jedynie za wykroczenie 1000-złotowym mandatem. Stężenie powyżej 0,5 promila oznacza już mandat w wysokości 2500 złotych, ale także w tym przypadku jest to sankcja nie za przestępstwo, a za wykroczenie drogowe.
Jednak w każdym przypadku, jeśli tylko rowerzysta odmówi przyjęcia mandatu lub policjant uzna, że swoich zachowaniem spowodował zagrożenie w ruchu drogowym, sprawa kierowana jest do rozpatrzenia przez sąd. A wtedy kara może nawet wzrosnąć.
* Przypomnijmy, że jeszcze przed 2014 rokiem za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu można było trafić na rok do więzienia i wyroki odsiadywało w całej Polsce ok. 5 tys kolarzy – jak o nich popularnie mówiono (tylko o ok. 600 mniej niż skazanych kierowców). Dopiero inicjatywa ustawodawcza ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta spowodowała zmiany w drakońskim prawie.
