en 24-latek siedział w więzieniu za udział w rozboju. Spędził tam dwa lata. Wyszedł na wolność po zakończeniu wyroku. Gdy 13 lutego, około godziny 21 pojawił się na placu Skarbka w Toruniu, był pijany. Najwyraźniej szukał zaczepki. Najpierw próbował zaatakować dwóch pracowników toruńskiego Miejskiego Zakładu Komunikacji. Krzyczał coś do nich, wyzywał, groził wulgarnymi słowami, że zaraz ich zabije.
Kiedy kierowcy zobaczyli w ręku 24-latka tak zwanego tulipana, czyli potłuczoną butelkę z ostrymi krawędziami trzymaną za szyjkę, uznali, że to nie są przelewki i mężczyzna może być naprawdę groźny.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna, gdy 24-latek zaczął w ich kierunku wymachiwać tulipanem i markować ciosy, jakby ich uderzał. Wtedy zawiadomili dyżurnego dyspozytora, który z kolei zadzwonił na policję.
Kiedy 24-latek zorientował się, że informują oni kogoś o jego zachowaniu, poszedł w inną część placu, w pobliże przystanku autobusowego. Tam zaatakował przypadkowego mężczyznę, który czekał na autobus. Nie znał go, nie miał z nim żadnego zatargu. Po prostu musiał komuś zrobić krzywdę.
Zaczął uderzać swoją ofiarę tulipanem w głowę i kilka razy kopnął w twarz. Zaatakowany osłaniał się, poza tym, na szczęście, szybko zareagowali świadkowi tego ataku, którzy zaczęli obezwładniać napastnika. Pojawiła się również policja wezwana przez dyżurnego MZK. Dawid R został zatrzymany. W szpitalu natomiast okazało się, że zaatakowany mężczyzna miał kilkanaście ran ciętych twarzy i owłosionej części głowy oraz uszkodzony palec lewej ręki.
Postępowanie w tej sprawie rozpoczęła Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód.
Śledczy uznali, że atak, którego dopuścił się podejrzany był po prostu usiłowaniem zabójstwa. I to w najcięższej swojej postaci, czyli z zamiarem bezpośrednim. Według prokuratury oznacza to, że 24-latek zadawał ciosy, żeby zabić. A nie doszło do tragedii tylko dlatego, że zareagowali świadkowie i pojawiła się policja.
Dawidowi R. postawiono również zarzuty związane z groźbami karalnymi, które kierował w stronę wcześniej zaczepionych pracowników toruńskiego MZK. W przypadku udowodnienia mu winy przez sąd, grozi mu za to nawet dożywocie. Tym bardziej że Dawid R. jest recydywistą. 12 lutego, czyli dzień przed atakiem na placu Skarbka w Toruniu, wyszedł z więzienia.
odejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Prokurator skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd Rejonowy w Toruniu tymczasowo aresztował Dawida R. na trzy miesiące - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
