Wyjątkowo szybko szybko rozstrzygnęła się głośna sprawa studentek, których toruńska prokuratura oskarżyła o plagiat. Zdaniem śledczych ich prace magisterskie nie zostały napisane samodzielnie. W czwartek rozpoczął się i zakończył proces w tej sprawie.
W związku z oskarżeniem o plagiat, studentki nie zostały dopuszczone do obrony pracy magisterskiej.
Dostały grzywnę
Beata Z. musi zapłacić 2 tysiące złotych, a Małgorzata B. - 3 tysiące zł. Oprócz tego obie zostaną obciążone kosztami postępowania.
O swoich wątpliwościach co do samodzielności prac studentek toruńskiej uczelni kilka miesięcy temu rektora UMK poinformował recenzent.
Panie przyznały się do winy, jednak przed sądem zapewniały, że plagiatu dopuściły się nieumyślnie. Stwierdziły zgodnie, że mają ogromny żal do promotora, że ten niedokładnie sprawdzał ich prace.
Zdarzył się też kant z Kantem
To kolejny już przypadek plagiatu popełnionego przez studentów toruńskiego uniwersytetu.
W kwietniu ub.r. sąd skazał na osiem miesięcy prac społecznych, w zawieszeniu na dwa lata, studentkę filozofii Emilię P. Wymiar sprawiedliwości orzekł wówczas jednoznacznie, że autorka pracy magisterskiej zatytułowana "Kant - zasada poznania i poznawania świata", przywłaszczyła sobie obszerne fragmenty książki dr Marka Kilijanka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Profesor się nie przyznaje
Dr Jakub W. z UMK może stracić prawa do wykonywania zawodu za plagiat cudzych artykułów. Na uczelni trwa też postępowanie w sprawie profesora oskarżanego przez panią doktor o zawłaszczenie jej utworów.
Jakub W. - adiunkt z Wydziału Filologicznego UMK miał przetłumaczyć i opublikować pod swoim nazwiskiem dwie publikacje naukowe, które nie były jego autorstwa.
Prof. Janusz Goliński z Instytutu Literatury Polskiej został oskarżony przez dr Agnieszkę Raubo o plagiat fragmentu jej pracy. Pani doktor wykłada teraz w Wyższej Szkole Zawodowej w Kaliszu. Jeszcze jako doktorantka poprosiła profesora o recenzję tekstu. Janusz Goliński był wówczas pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Profesor nie przyznaje się do winy.