- Po ostatnim artykule o złej diagnozie ortopedy w Nowym Szpitalu w Świeciu odebrałem wiele telefonów od znajomych. Myśleli, że chodzi o mnie. Mam podobny problem przez tego samego lekarza - mówi Waldemar Drążkowski ze Świecia.
W lipcu zaczął mu dokuczać ból lewej stopy. Do tego bardzo spuchła. - Pilne skierowanie do ortopedy złożyłem w Nowym Szpitalu w Świeciu 15 lipca, zostałem przyjęty 8 sierpnia. Lekarz skierował mnie na USG, podejrzewał niedrożność żył, ale okazały się w porządku. Przepisał więc tabletki przeciwbólowe.
Następna wizyta była 28 września
- Ponieważ mój stan się pogarszał, doktor zlecił badanie tomografem, wykonałem je na swój koszt (240 zł) 3 października, bo na NFZ zostałbym przyjęty dopiero w marcu. Okazało się, że stopa jest połamana. 6 października ortopeda konsultował mój stan z ordynatorem, który powiedział, że teraz można mi pomóc tylko operacyjnie, ale pod warunkiem, że schudnę minimum 50 kg.
Od tego czasu pan Waldemar żyje z bólem. - Nie mogę się ruszyć, więc jak mam schudnąć? Cały czas przebywam na zwolnieniu lekarskim, przez co mój los jest niepewny, a mam do utrzymania troje dzieci. Będę się domagał za to wszystko zadośćuczynienia od Nowego Szpitala.
Ile jest takich spraw z winy lekarzy Nowego Szpitala i czy zarząd spółki je monitoruje? Jakie wyciąga konsekwencje wobec specjalistów, którzy diagnozują źle?
Marta Pióro, rzeczniczka Grupy Nowy Szpital zapewnia, że analizują wszystkie skargi, nie podała nam jednak ich liczby. O jej ustalenie poprosiliśmy więc Dariusza Woźniaka, skarbnika powiatu świeckiego, a zarazem członka rady nadzorczej Nowego Szpitala w Świeciu. - To będzie ważna informacja biorąc pod uwagę sygnały, że obsada jest zabiegana. Sprawdzę ją i przekażę „Pomorskiej” - obiecuje Woźniak.
Nim zarządzanie szpitalem zostało powierzone Grupie Nowy Szpital, ciężar odszkodowań za złe diagnozy spadł na powiat świecki.
- W 2004 roku sytuacja finansowa szpitala była tak zła, że brakowało pieniędzy na opłatę rachunków i wypłaty, dlatego szpital nie zapłacił ubezpieczenia - mówi Woźniak. - Dlatego to my musieliśmy wypłacić dwa odszkodowania powyżej stu tysięcy złotych. W tym czasie zasądzone zostały też dwie dożywotnie renty. Jedna jest już nieaktualna, bo pacjent zmarł, a drugą płacimy nadal, ok. 300 zł miesięcznie.