Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytek Pesy może zmienić adres, 300 miejsc pracy może nie odjedzie

agad
W tle lokomotywownia z drugiej połowy XIX wieku, a na peronie nowoczesny pociąg Pesy.
W tle lokomotywownia z drugiej połowy XIX wieku, a na peronie nowoczesny pociąg Pesy. Jarosław Pruss
Jest szansa, że uda się pogodzić biznes z historią i wybudować nowoczesną halę bydgoskiej Pesy w miejscu parowozowni.

Prezydent Bydgoszczy zaproponował wczoraj Pesie pomoc w udostępnieniu działki, na którą można by przenieść starą lokomotywownię, a także w jej odbudowie.

Bydgoska firma rozwija się i brakuje jej miejsca. Pilnie potrzebuje nowej hali. Miałaby ona jednak powstać w miejscu zrujnowanego obiektu, który w trybie pilnym (4 marca) został wpisany do rejestru zabytków.

Prezes Pesy zapowiedział, że wybuduje halę w Mińsku Mazowieckim i tam, a nie w Bydgoszczy, zatrudni 300 osób.

Firmy dziś są, a jutro ich nie ma. Zaś zabytki....

Problem poróżnił lokalną społeczność.

- Gdy jeszcze istniały Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, miały dodatkowo 1,5 kilometra z halami, ale poszły one w prywatne ręce - powiedział nam Ryszard B. z Bydgoszczy, emerytowany dyrektor na kolei. - Szkoda, bo teraz Pesie przydałoby się więcej miejsca.

- Zabytki nas nie nakarmią, a Pesa daje ludziom przeżyć - argumentuje inny bydgoszczanin.

Głos zabrali również obrońcy historii: - Zabytki są dobrem nas wszystkich. Mają charakter ponadczasowy, a z firmami jest tak, że dziś są, a jutro ich nie ma - twierdzi pan Łukasz.

W tej sprawie nie milczą politycy.  Wicewojewoda Zbigniew Ostrowski napisał wczoraj na Facebooku, że trzeba pogodzić interes publiczny, ochronę bardzo wartościowego zabytku, z oczekiwaniami biznesowo-społecznymi jednego z najważniejszych w Bydgoszczy zakładów dających ludziom pracę, a państwu podatki. - Pracujemy nad tym - zapewnia wicewojewoda.

Pesa nie rozważa propozycji przeniesienia produkcji na teren byłego Zachemu. - Tego nie da się pogodzić ze względów technicznych - mówi krótko Maciej Grześkowiak z Pesy. - Oznaczałoby to konieczność transportowania półproduktów na drugi kraniec miasta. W firmie na miejscu są zaś obok siebie lakiernia, hala, w której spawamy podwozia czy inna, tam uzbrajamy wagony w elektrykę.

Konserwator: nie jestem wrogiem Pesy

Rafał Bruski zaproponował więc Tomaszowi Zaboklickiemu, prezesowi Pesy, pomoc w udostępnieniu działki, na którą można by przenieść lokomotywownię. Zaznaczył też, że decyzja o wpisaniu obiektu na listę zabytków została wydana z rażącym naruszeniem prawa i na pewno zostanie uchylona przez ministra kultury.

- Czekamy na tę chwilę - nie kryje Zaboklicki. - Cieszy nas konstruktywne podejście gospodarza miasta do problemu budynku, o który toczy się spór, a także otwartość na inwestycyjne potrzeby naszej firmy.

- Nie jestem wrogiem ani Pesy, ani prezydenta, bo tak się poczułem - uważa Sambor Gawiński, wojewódzki konserwator zabytków. - Wykonuję tylko swoje obowiązki. Moja decyzja jest zgodna z prawem i wynika z obawy, że unikatowy obiekt (są tylko takie trzy w Polsce - red.), zostanie zburzony. Propozycja prezydenta to dobre rozwiązanie, by zachować tradycję kolejnictwa i miejsca pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska