W Wielkiej Brytanii zapadł wyrok: dożywocie dla wyrodnej matki, Magdaleny Ł. i jej partnera, którzy w Coventry zagłodzili i zamordowali 4-letniego Daniela. Na ciele miał około 40 różnych ran. Bezpośrednią przyczyną śmierci (w marcu 2012 r.) był silny cios w głowę.
Ważył niecałe 11 kg, jak 1,5-roczne dziecko... Wezwana przez matkę załoga pogotowia zastała strasznie wychudzone ciało chłopca z obrażeniami głowy. Lekarz anatomopatologii, który wykonywał sekcję zwłok, zaszokowany orzekł: - Przypominał dziecko z obozu koncentracyjnego.
Zanim zmarł, 4-letni Daniel przeżywał istną gehennę. Śledztwo ujawniło, że był torturowany przez własną matkę i jej konkubenta. "Dyscyplinowali" go zamykając w komórce bez klamek i okien, bez sanitariatu, tylko z brudnym materacem. Głodzili go. Zmuszali do jedzenia soli. Podtapiali w lodowatej wodzie, w łazience.
Przeczytaj także: Dożywocie za skatowanie 4-letniego Daniela. Traktowali dziecko z "niewyobrażalnym okrucieństwem" [wideo]
Sędzia, która skazała ich na dożywocie, podkreśliła, iż w "kampanii okrucieństwa celowo poniżali chłopca, który niewyobrażalnie cierpiał fizycznie i psychicznie."
Zbulwersowany Chris Hanson z policji w West Midlands mówił: - Zamienili pięknego, małego chłopca w worek kości!
Ojciec Daniela, Eryk Pełka wciąż nie może się otrząsnąć. - Kiedy przed około 3 laty wracałem z Anglii do Polski, byłem przekonany, że zostawiam synka pod dobrą opieką matki - zapewnia. - Wyjechałem, bo było trudno o pracę, poza tym Magda znalazła sobie nowego partnera. Ja przeszkadzałem... Zajmowała się synkiem naprawdę dobrze, ale coś ją zmieniło. Odebrała ode mnie tylko dwa telefony, a później kontakt się urwał. Prosiłem kolegę, który pracował na Wyspach, by poszedł sprawdzić, co się dzieje. Ale w tym mieszkaniu zastał jakichś Hindusów. Nie wiedziałem, dokąd się przeniosła. Do głowy mi nie przyszło, że mój synek przechodził taki koszmar. Życzę Magdzie i jej towarzyszowi, by cierpieli, tak jak Daniel...
Eryk Pełka postanowił sprowadzić ciało synka do kraju. Pochowa go w Łodzi, gdzie Daniel się urodził. - Strona brytyjska pokryje część kosztów, ale nie wszystkie. Dlatego staram się zebrać odpowiednią kwotę. Sprowadzenie zwłok to wydatek około 10 tys. zł. - tłumaczy. Na razie pomagają mu media.
Obecnie mieszka w Grudziądzu, ale jest z Łodzi, jak jego była partnerka. - W przypadku sprowadzania zwłok z zagranicy należy, zgodnie z prawem, złożyć wniosek w urzędzie tego miasta, w którym odbędzie się pochówek - wyjaśnia Magdalena Jaworska-Nizioł, rzecznik prezydenta Grudziądza. - Pan Eryk nie jest zameldowany w Grudziądzu. Nie jest mieszkańcem naszego miasta, zatem naszą pomocą społeczną objęty być nie może.
Do tematu wrócimy.
Czytaj e-wydanie »