Jak już informowaliśmy, bardzo pechowo dla wielu uczniów zakończył się wyjazd na szkolną wycieczkę do Krakowa i Zakopanego. Piąto i szóstoklasiści zamiast zwiedzać, z objawami zatrucia pokarmowego trafili do szpitali w Suchej Beskidzkiej i Makowie Podhalańskim. Więc choć program wyjazdu był bardzo atrakcyjny, niektórzy zwiedzili zaledwie kopalnię soli w Wieliczce. - Niektórzy byli w szpitalu dwie doby, inni dzień lub zaledwie kilka godzin- wyjaśnia Violetta Szczerbak, dyrektorka SP nr 14.
Po tym, jak u dzieci pojawiły się nudności i inne objawy choroby, do ośrodka wypoczynkowego, który organizuje "Zielone szkoły" wkroczył sanepid. Jak informuje dyrektor Szczerbak, szczegółowa kontrola i badanie próbek żywności nie wykazały niczego niepokojącego.Dyrekcja szkoły przypuszcza, że skoro winy za zbiorowe zatrucie nie ponosi ośrodek, dzieci zaraziły się jedno od drugiego rotawirusem. Jego nosicielem mógł być któryś z uczestników wycieczki. - Nie mamy jednak jeszcze oficjalnych wyników badań pobranych od dzieci próbek - dodaje dyrektor Violetta Szczerbak. - Poznamy je dopiero w przyszłym tygodniu. O wynikach rodzice zostaną poinformowani na zebraniu.
Niektórzy liczą, że dostaną wówczas także zwrot części pieniędzy za wycieczkę. Zielona szkoła kosztowała 470 zł. - Dlaczego mam być stratny, skoro moje dziecko spędziło tyle czasu pod kroplówką, zamiast na Wawelu, czy Krupówkach? - pyta jeden z ojców.
Dyrektorka "czternastki" obiecuje, że rozliczy się z rodzicami z każdej niewydanej złotówki. Zapewnia, że niewykorzystane pieniądze są u nauczycieli -przekazaliśmy ich jeszcze uczniom, bo najpierw chcieliśmy porozmawiać z rodzicami. Rozliczymy się z każdym podczas przyszłotygodniowego zebrania- zapewnia Violetta Szczerbak.