Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz ciągle bez zwycięstwa w rundzie wiosennej

DARIUSZ ZYCHAL
Marcin Krzywicki, napastnik  Zawiszy, w powietrznym pojedynku z bramkarzem Rakowa
Marcin Krzywicki, napastnik Zawiszy, w powietrznym pojedynku z bramkarzem Rakowa Fot.tytus żmijewski
Dwa fantastycznie wykonane rzuty wolne przez piłkarzy Rakowa pozbawiły zawodników Zawiszy pierwszej wygranej w rundzie wiosennej. Jednak pocieszające jest to, że "niebiesko-czarni'' znowu strzelają gole. Po dobrym meczu, mogącym podobać się licznej widowni, zespoły podzieliły się punktami.

Trener Mariusz Kuras

ZAWISZA - RAKÓW 2:2 (1:0)

BRAMKI: Kowalczyk (12. - samobójcza), Bajera (58.) - Lenartowski (52.), Maksymilian Rogalski (87.).
SĘDZIOWAŁ: Artur Ciecierski (Mazowieckie KS). WIDZÓW: 4000.
ŻÓŁTE KARTKI: Szal, Krzywicki, Brzeziński, Gajewski - Orzechowski, Bukowiec, Zachara, T. Foszmańczyk, Korytkowski.
CZERWONA KARTKA: Szal (83. minuta - za drugą żółtą).
ZMIANY: 61. min. Cielasiński za Krzywickiego, 71. min. Kozłowski za Tarnowskiego, 90. min. Gajkowski za Brzezińskiego.
REZERWOWI - NIE GRALI: Kowalski - Cuper, Suchecki, Zaremski.
SKŁAD PERSONALNY I TAKTYKA: Z powodu kartek nie mogli wystąpić pomocnicy Szymon Maziarz i Tomasz Szczepan. W ich miejsce zagrali Rafał Piętka i Grzegorz Brzeziński. Zmiany nastąpiły także w defensywie. Za Krzysztofa Sucheckiego i Mateusza Zaremskiego zagrali Maciej Dąbrowski i Marcin Rogalski. Z podstawowej jedenastki wypadł też Marcin Kozłowski, którego zastąpił Marcin Krzywicki. Bydgoszczanie atakując grali systemem 1-4-2-4. Piotr Bajera podłączał się do Krzysztofa Szala i Krzywickiego. Z kolei Marcin Tarnowski miał we władaniu lewą flankę. Wspomagali ich Brzeziński z Piętką. Dodatkowo niekiedy prawą stroną włączał się Dąbrowski.

Z kolei w obronie zmieniali ustawienie na 1-4-2-3-1. Z przodu zostawał Szal. Na prawą pomoc schodził Krzywicki, a w środku drugiej linii grał Bajera. Brzeziński z Piętką zabezpieczali defensywę i starali się rozbijać ataki rywali pomiędzy 30 a 40 metrem. Po zejściu Krzywickiego Zawisza grał 1-4-4-2. Cielasiński powędrował na prawą pomoc, a Bajera dołączył do Szala.
Dla bydgoszczan to trzeci remis z rzędu i szóste spotkanie bez zwycięstwa. Z kolei częstochowianie zremisowali po raz pierwszy na wiosnę.
- Jesteśmy niepocieszeni, bo przyjechaliśmy po trzy punkty, ale trzeba cieszyć się z remisu, bo przecież goniliśmy wynik - stwierdził Leszek Ojrzyński, prowadzący Raków.

- Gdybyśmy przegrali, to znowu okazałoby się, że piłka jest niesprawiedliwa, bo w drugiej połowie mieliśmy więcej okazji do strzelenia goli - dodał szkoleniowiec częstochowian.

Żal zawiszan
Bydgoscy piłkarze byli mocno niepocieszeni po ostatnim gwizdku. Jeszcze po rozbieganiu długo rozpamiętywali straconą szansę na zwycięstwo. - Już mieliśmy ich na widelcu i znowu udało się im wyrównać z wolnego - żałował Marcin Tarnowski, który zaliczył asystę przy główce Piotra Bajery. Pomocnik Zawiszy musiał wcześniej opuścić boisko. - Grałem z kontuzją przywodziciela - tłumaczył.
- Szkoda przede wszystkim głupich fauli w pobliżu pola karnego, po których rywale doprowadzali do remisu - mówił kapitan Marcin Łukaszewski.
Jednak obiektywnie trzeba przyznać, że Tomasz Lenartowski i Maksymilian Rogalski wręcz perfekcyjnie wykonali oba stałe fragmenty gry. Ten pierwszy uderzył z lewej nogi z około 25 metrów bardzo mocno przy lewym słupku. Z kolei drugi posłał potężną "bombę'' z ponad 30 metrów. Piłka dostała rotacji i wpadła do siatki przy prawym słupku. - Ciężko powiedzieć czy mogłem te strzały obronić - zastanawiał się Artur Gajewski, bramkarz Zawiszy. - Pierwszy był uderzony bardzo precyzyjnie. Z kolei przy drugim dwóch graczy Rakowa mnie zasłoniło i zbyt późno zobaczyłem piłkę, by skutecznie interweniować - wyjaśniał golkiper bydgoszczan.

Dobrze, że strzelili
Plusem spotkania z Rakowem jest przełamanie strzeleckiej niemocy, która trwała blisko 470 minut. Co prawda pierwszą bramkę dla bydgoszczan zdobyli rywale, ale drugi gol był już wypracowany i przypominał akcje z jesieni. Z prawej strony dośrodkował Tarnowski, a Bajera tylko w sobie znanym stylu zdołał wepchnąć głowę pomiędzy obrońców Rakowa i umieścić piłkę w siatce.

Bardzo aktywny był Krzywicki. Uprzedził go przy pierwszym golu Paweł Kowalczyk, pakując futbolówkę do własnej bramki. Potem strzały "Krzywego"' bronił Krzysztof Pyskaty.

Swoje okazje miał też Szal, ale i jego uderzenia padły łupem bramkarza Rakowa. Szczególny żal do siebie napastnik Zawiszy może za sytuację z 64. minuty. Znalazł się sam przed Pyskatym i zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Zdążyli wrócić obrońcy i wtedy "Szalik'' uderzył, ale zbyt słabo i golkiper częstochowian bez trudu odbił piłkę.

Nie tylko Szalowi, ale i pozostałym zawiszanom, brak pewności pod bramką. Presja jest duża, ale powinni sobie z nią radzić. W końcu trafili do siatki i to powinno im pomóc. Remis z Rakowem sytuacji w tabeli nie poprawił. Może po meczu z Pogonią będzie okazja do radowania się nie tylko z goli, ale także z wyczekiwanego z utęsknieniem zwycięstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska