Zbrodnie drogowe - sytuację dotyczącą mandatów komentuje Adam Willma

Napisałem nawet do Komendy Głównej czy to nie jakaś blaga z tym prześladowaniem rowerzystów, ale odbił mi tylko serwer, że w ciągu 14 dni na pewno odpowiedzą. No i w sumie trudno się dziwić, gdybym to ja był odpowiedzialny za los narodu, też bym wywalił pasibrzuchów z biur prasowych na drogi powiatowe. A niech tam lizakami rozkopują złotą żyłę mandatów, aby nam PKB rosło w siłę.

Ci, którzy mieli okazje przemierzać kraj po Sylwestrze, mówią że za świat nagle zwolnił i nawet na autostradzie wróciła atmosfera powozów konnych. Zaprawdę, cudowne nawrócenie. Zastanawiam się tylko, co zrobią teraz te cymbały, które do tej pory musiały na osiedlowej drodze pruć setką albo wyprzedzić tuż przed skrzyżowaniem? Co zrobią właściciele marki... (no, dobra, przemilczymy bo nasz klub narodowy to też Bawaria) z charakterystyczną rejestracją… (ok, mieszkają tam również fajni ludzie)? Przecież to zło wcielone będą musieli z siebie upuścić. Coś tam pewnie wymyślą, żeby było jak zwykle, czyli żeby etatową ofiarą został pan Janusz, co władował się na fotoradar w drodze nad morze.

Ten nasz system kar to w ogóle temat na powieść sensacyjną. Dwa razy w ciągu minionego roku nacięliśmy się w rodzinie na oszustów internetowych i dwa razy miła pani prokurator podesłała nam kwitek, żeby Najjaśniejszej Rzeczpospolitej nie zawracać czterech liter takimi duperelami, skoro straciliśmy poniżej 500 złotych. Ha! Bo przecież parkowanie na zakazie to zbrodnia większego kalibru, więc wyskakuj z tysiaka. Od tego parkowania mogło zależeć życie człowieka, a przecież statystycznie każdego dnia w Polsce wskutek wypadków ginie 8 osób, które teraz, dzięki nowemu taryfikatorowi mogą żyć (o ile się zaszczepią).
Na koniec słowo pocieszenia: za niezłożenie w porę papierów do KRS grozi nawet 29 milionów, a za zbrodnię wobec RODO – 10. Więc już nie narzekajcie.