Prognozy zapowiadające poranne przymrozki sprawdziły się. Najniższe temperatury notowano na wschód od Wisły, a im dalej na zachód, tym były łagodniejsze. Mróz poczynił wiele szkód w sadach, a także zaszkodził mniej wrażliwym roślinom.
We czwartek i piątek powietrze rozgrzeje się maksymalnie do 11-12 stopni Celsjusza, w sobotę do 13-14, ale w niedzielę tylko do 10-11.
- Prognoza dla większości regionu zapowiada stopniowy wzrost temperatury w nocy i nad ranem. Tylko jeszcze we wschodniej części regionu przymrozek może pojawić się przez kolejne 2-3 noce, ale i tu spadki temperatury będą coraz bardziej łagodne – mówi bydgoski synoptyk dr inż. Bogdan Bąk.
Na powiew cieplejszego powietrza trzeba poczekać aż do następnego weekendu 17-18 maja. Według aktualnych prognoz w kolejnych dniach temperatura powinna nieznacznie przekroczyć 20 stopni. 21 stopni odczujemy 19 maja, zaś w dwóch kolejnych dniach termometry wskażą do 22 stopni.
Popada, ale mało
Wraz ze wzrostem temperatury maże pojawić się deszcz, głównie towarzyszący lokalnym burzom. W prognozowanym rozkładzie opadów nasz region wygląda słabo: w sumie 15-20 mm, a w innych regionach Polski prognozy mówią nawet o 50-60 mm.
- Ale z burzami bywa różnie, więc może i u nas statystyki opadowe nieco się poprawią. Wygląda na to, że tzw. zimni ogrodnicy znacznie przyspieszyli w tym roku odwiedziny - kontynuuje Bogdan Bąk.
Synoptyk przypomina, że generalnie przez większość lat od początku XXI wieku zimni ogrodnicy albo się nie pojawiali, albo okres chłodu był skrócony do 1-2 dni i nie zawsze pokrywał się z tym ogólnie przyjętym, czyli 11-15 maja.
Najbardziej odczuwalne przymrozki były w 2011 roku od 3 do 6 maja. Wówczas lokalnie temperatura spadała poniżej minus 5 stopni, a przy samym gruncie jeszcze niżej.
