- We znaki daje się zwłaszcza starszy pan, często siedzący w oknie i miotający bluźnierstwa na każdego, kto stanie na "jego" miejscu - opowiada Czytelnik.
- Przyjechała do mnie firma usługowa, jej pracownicy zaparkowali furgonetkę przed blokiem, bo musieli wnieść do mieszkania sporo różnych akcesoriów - mówi mieszkanka bloku. _- Wkrótce pojawiła się Straż Miejska, wezwana przez osobę, mającą rzekomo _wyłączne prawo do miejsca, na którym ów pojazd się zatrzymał. Mieszkańcy mówią, że wydzielone miejsca parkingowe nie należą wyłącznie do zasiedziałych lokatorów. Pada przykład młodego mężczyzny, który wprowadził się niedawno do__jednego z mieszkań, prawdopodobnie dziedzicząc je po dziadku i natychmiast zajął jedno z miejsc parkingowych.
Zbigniew Lewandowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Południe", przyznaje, że to sytuacja dość niezręczna, jednak trudno ją rozwiązać. -_ Wiele lat temu, gdy pojazdów parkujących przed blokami było znacznie mniej, a nam brakowało pieniędzy na urządzanie kolejnych miejsc postojowych, proponowaliśmy lokatorom, by budowali je _na własny koszt
Chętnych nie było wielu, jednak trzy osoby mieszkające w tym budynku zdecydowały się partycypować w kosztach. Było sprawa oczywistą, że właśnie one będą korzystać ze sfinansowanych przez siebie miejsc. I tak pozostało. Równocześnie wyznaczyliśmy obok budynku przy ulicy Broniewskiego dwa miejsca dla niepełnosprawnych mieszkańców.
Dziś spółdzielnia nie stwarza już takich możliwości.
Jak wybrnąć z dawnych zobowiązań, tym bardziej, że podobna sytuacja jest na parkingach przed kilkoma innymi blokami? Miejsca są dziedziczone bądź sprzedawane razem z mieszkaniami, których nabywcy roszczą sobie prawa także do wydzielonych zatok. Spółdzielnia musi rozwiązać ten problem.