Niektóre gminy, skoro nie będą już czerpać zysku z mandatów, zlikwidują swe straże i zaoszczędzą na kosztach ich funkcjonowania.
Prawdziwy pogrom nastąpił w Kęsowie koło Tucholi, której Straż Gmina była najskuteczniejszą w województwie kujawsko-pomorskim. Co roku przynosiła budżetowi gminnemu około 4 mln zł. - Z końcem roku nasza straż zostanie zlikwidowana. Ludzie, a to 20 etatów, stracą pracę - informuje Tomasz Stoltmann, komendant Straży Gminnej w Kęsowie. - Cóż, w gminie nie ma dla nas pracy. Szukam jej.
Likwidują straż, bo nie będzie zarabiać. Od stycznia nie będzie straży gminnej w Kęsowie
Swoją straż likwiduje też gmina Płużnica w powiecie wąbrzeskim. - Uchwały w tej sprawie jeszcze nie ma, ale decyzje już zapadły. Komendant otrzymał wypowiedzenie - wyjaśnia Marcin Skonieczka, wójt gminy. - Z nim nie będzie problemu, bo jest już na emeryturze, ale dla pozostałych pracowników gmina nie ma pracy. Cała straż to 3 i pół etatu.
Zdaniem wójta, Sejm zbyt pochopnie odebrał strażom uprawnienia do kontroli prędkości, bo dzięki nim poprawiło się bezpieczeństwo. Teraz wójt będzie prosił policję o zwiększenie liczby patroli. Urządzenie przynosiło co roku około 300 tys. zł, ale to pokrywało tylko koszty działania samej straży.
W Żninie pracę straci pięciu strażników, czyli wszyscy. Na szczęście znajdą pracę w spółce komunalnej zajmującej się kontrolą strefy płatnego parkowania. - Drugiego grudnia rozwiązaliśmy naszą straż - informuje Robert Luchowski, burmistrz Żnina. - Zdecydowała ekonomia, bo koszty funkcjonowania tej formacji wynosiły ponad 300 tysięcy złotych rocznie, a wpływy z mandatów tylko około 20 tysięcy. Przy czym straż nie miała żadnego fotoradaru.
Straż miejska w Żninie przechodzi do historii
- Mamy dwa mobilne fotoradary, które obsługuje 17 funkcjonariuszy, ale żaden nie straci pracy - zapewnia Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy, największej w regionie (183 etaty). - Skierowani zostaną do służby patrolowej, wzmocnią dzielnicowych.
- Nasze urządzenia wyłączyliśmy 11 listopada - informuje Jan Przeczewski, komendant Straży Miejskiej Grudziądzu. Precyzuje, że chodzi o rejestrator wjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle, dwa fotoradary stacjonarne i jeden mobilny.
W grudziądzkiej straży jest 59 etatów. Pięcioosobowy Referat Ruchu Drogowego, który nadzorował fotoradary, w całości przejdzie do Referatu Dzielnicowych. Fotoradary przynosiły co roku 600-700 tys. zł, co stanowiło znaczący zastrzyk dla około 500-milionowego budżetu Grudziądza. Jednak municypalni przynosili też 150-200 tys. zł z mandatów za inne wykroczenia, w tym drogowe.
Pracy nie stracą też bydgoscy municypalni. Wszyscy obsługujący dwa fotoradary (17 osób) skierowani zostaną do służby patrolowej.
O sprawie czytaj też na plus.pomorska.pl: Strażnicy miejscy i gminni wkrótce stracą fotoradary, a z nimi czasem także pracę