Postanowiliśmy przyjrzeć się jej działaniu po telefonie od jednego z mieszkańców Żnina.
W rubryce "Ludzie mówią" (wydanie papierowe GP) komentował on m.in.: - Sygnalizacja działa w sposób nieracjonalny.
- W ciągu minuty dwa razy się zmienia. O ile w godzinach szczytu komunikacyjnego jeszcze można to zaakceptować, później mija się to z celem. Po godzinie 17-tej 40 procent aut zatrzymuje się pod naszymi oknami niepotrzebnie! A po godz. 19 ten procent bezsensownych hamowań wzrasta do 60! Dzieje się tak wyłącznie po to, by przepuścić wiatr przez pasy! A co ze spalinami, zdrowiem, nie mówiąc o paliwie?
Na miejscu, tuż przy wspomnianej sygnalizacji, spotkaliśmy Ireneusza Starczewskiego, szefa Rady Osiedla. - Absolutnie bezsensowne argumenty! - skomentował od razu. - Lata całe staraliśmy się o te światła. Zgadza się - mówi Starczewski - jest 25 sekund na przejazd dla samochodów i 20 sekund na przejście dla pieszych. I tak w kółko. Przez cały dzień i aż do północy. Później włączają się światła migające, a rano od nowa - 20, 25... Ale jest w tym też pełna logika. To daje nie tylko możliwość przedostania się nam, pieszym, przez "piątkę", ale i udrażnia ruch przy kolejnych "krzyżówkach", to znaczy przy Aliantów i Dworcowej. Chociaż w jakimś procencie te światła nas ratują! Zmiana byłaby więc całkowicie nietrafiona!