https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żywność lepiej zmarnować, niż komuś podarować?

Barbara Szmejter
fot. sxc.hu
Duże markety decydują się na utylizację resztek mięs i wędlin. Mniejsze sklepy albo po cichu je sprzedają właścicielom zwierząt, albo po prostu dają zaprzyjaźnionym klientom.

www.pomorska.pl/wloclawek

Więcej informacji z Włocławka na stronie www.pomorska.pl/wlcoalwek

Sprawą piekarza z Legnicy żyła cała Polska. Wszystko dzięki kontroli fiskusa, który nakazał mu zapłacenie ponad 200 tysięcy złotych podatku VAT od chleba, przekazywanego stołówce dla bezdomnych.

Wszyscy zgodnie pukali się w czoło nad bezdusznością tych przepisów, ale prawo jest przecież prawem. I, niestety, Włocławka też nie omija.
- Przy stoisku mięsno-wędliniarskim w Realu zobaczyłam pojemniki z resztkami wyrobów - opowiada Zofia Racław-Sobczak, nauczycielka z Włocławka, wielka miłośniczka zwierząt. - Chciałam je kupić dla kotów, mieszkających w rejonie ogródków działkowych w Łęgu, które od dawna dokarmiam. Sprzedawczynie powiedziały mi jednak, że te resztki nie są sprzedawane, tylko wyrzucane. Oniemiałam. Zapytałam, dlaczego w takim razie nie można ich przekazać włocławskiemu schronisku dla zwierząt, gdzie takie dodatkowe pożywienie na pewno by się przydało. Usłyszałam, że chodzi o kwestie podatkowe.
- Firma, która dałaby nam żywność, miałaby spore kłopoty - potwierdza Zbigniew Marcinek, dyrektor włocławskiego Schroniska dla Zwierząt. Często bywa tak, że schronisko płaci choćby symboliczny grosz, ale darmo niczego przyjąć nie może.

- Z marketami sprawa jest jeszcze trudniejsza - dodaje dyrektor Zbigniew Marcinek. - Próbujemy załatwić problem za pośrednictwem Warszawy, bo to jedyna droga. Trzeba jednak przygotować obszerną dokumentację, spełnić warunki transportowe i sprostać weterynaryjnym przepisom. Zwierzęta przebywające we włocławskim schronisku otrzymują żywność, dostarczaną przez wybranego dostawcę. Dary pochodzą wyłącznie od osób prywatnych, a jeśli od sklepów czy firm, to raczej nieoficjalnie, po cichu.
Komu to służy? - dziwi się pani Zofia, mówiąc o marnotrawstwie pożywienia, które zwłaszcza podczas srogiej zimy, mogłoby uratować wiele zwierząt. - Resztek ze stoisk wędliniarskich nie wyrzucamy, ani nie rozdajemy, bo byłoby to sprzeczne z przepisami sanitarnymi, tylko przekazujemy do utylizacji - tłumaczy Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik sieci Real. - Nie bez znaczenia są też przepisy podatkowe.

O resztki pytamy w kilku prywatnych sklepach z mięsem i wędlinami. Tu raczej nic się nie marnuje. Jedni reklamówki z takimi kawałkami wędlin dają zaprzyjaźnionym właścicielom psów. Inni sprzedają, po kilka złotych za kilogram. Chętnych nie brakuje, niejeden klient przyznaje, że kupuje taki towar nie dla psa, lecz dla siebie, na przykład do bigosu.
Po co ta fikcja? No właśnie! Po co ?

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zagryziak
W dniu 14.03.2010 o 19:40, urzedas napisał:

Wina tego stanu nie leży tylko w przepisach. Głównym winowajcą jest polska mentalność. Gdyby umożliwiono takie postępowanie ( rozdawanie pieczywa mięsa itp. ) np. z powodu kończenia się terminu ważności, to okazało by się ze co drugi właściciel sklepu jest "Samarytaninem". Takie polskie cwaniactwo . Nie zmienia jednak to faktu iż nie podzielam stanowiska US , które wszystkich podatników traktują jak oszustów i złodziei .


Baa...! Podzielam twoje zdanie i zgadzam sie z nim. Ale taka jest rzeczywistość i skutkiem tego ogromna ilość żywności sie marnuje!
Pewna grupa 5-ciu studentów postanowila sprawdzić czy uda się wyżyć w Polsce przez miesiąc nie placąc ani złotowki za jedzenie. Zrealizowali to w ten sposob, że nocami chodzili pod sklepy i buszowali na przysklepowych wysypiskach artykułów wyrzuconych ze sklepów. Te artykuly ktorym do upływu daty ważności brakowało dzień czy dwa zabierali ze sobą. Także robili to z warzywami jeżeli tylko mozna było odkroić kawalek, ktory nie nadawał się do konsumpcji. Eksperyment udał się w 100%. Pięc osób przezyło cały miesiąc nie placąc ani złotówki za jedzenie! I dotyczyło to tylko jednej z dzielnic Warszawy.
Wiem to z artykulu w gazecie. Teraz wiesz, co robią sklepy z jedzeniem, ani nie wpaść w taką pulapkę VAT-owską, jak ten piekarz,
u
urzedas
W dniu 14.03.2010 o 17:40, Zagryziak napisał:

Mylisz się. Jesteś w błędzie z racji braku wiedzy o obowiązujcych przepisach. Otóż NIE MOZNA podarować za darmo nikomu, niczego z towaru przeznaczonego do sprzedaży! Albowiem z własnej kieszeni wtedy mozna zapłacić JESZCZE podatek VAT dla urzędu skarbowego!Był już jeden taki, ktory zrobił jak piszesz. Piekarzem był. Po czymś takim został bezrobotnym! Urząd "zabrał" mu za długi piekarnie! Oooo!


Wina tego stanu nie leży tylko w przepisach. Głównym winowajcą jest polska mentalność. Gdyby umożliwiono takie postępowanie ( rozdawanie pieczywa mięsa itp. ) np. z powodu kończenia się terminu ważności, to okazało by się ze co drugi właściciel sklepu jest "Samarytaninem". Takie polskie cwaniactwo . Nie zmienia jednak to faktu iż nie podzielam stanowiska US , które wszystkich podatników traktują jak oszustów i złodziei .
Z
Zagryziak
W dniu 14.03.2010 o 17:06, Julka napisał:

To są chore przepisy, wystarczy zmienić rozporządznie i wszystko byłoby w porządku, ale w Polsce to lepiej wyrzucić niż komuś podarować lub przekazać nieodpłatnie.


Mylisz się. Jesteś w błędzie z racji braku wiedzy o obowiązujcych przepisach. Otóż NIE MOZNA podarować za darmo nikomu, niczego z towaru przeznaczonego do sprzedaży! Albowiem z własnej kieszeni wtedy mozna zapłacić JESZCZE podatek VAT dla urzędu skarbowego!
Był już jeden taki, ktory zrobił jak piszesz. Piekarzem był. Po czymś takim został bezrobotnym! Urząd "zabrał" mu za długi piekarnie! Oooo!
Y
Yahoo
Poproszę kaszankę dla psa,tylko nie tak słoną jak wczoraj.......Samo życie
J
Julka
To są chore przepisy, wystarczy zmienić rozporządznie i wszystko byłoby w porządku, ale w Polsce to lepiej wyrzucić niż komuś podarować lub przekazać nieodpłatnie.
Z
Zagryziak
W dniu 14.03.2010 o 12:25, Gość napisał:

To samo jest w Koszalinskim Tesco! w dziale mięsno - wędliniarskim tez nie sprzedano mi dla psa resztek , mimo ze mają tego mnóstwo. Ekspedientki twierdzą ze im nie wolno.


To prawda... Zapewne chciałbyś (skoro dla psa) kupić te resztki w niższej cenie. Po odpowiedniej rewaloryzacji to mieso zostanie ponownie przedstawione do sprzedaży jako pelnowartościowe. To proste i stosowane w sklepach zabiegi, o czym swego czasu mowiono w jednej ze stacji telewizyjnych.
G
Gość
To samo jest w Koszalinskim Tesco! w dziale mięsno - wędliniarskim tez nie sprzedano mi dla psa resztek , mimo ze mają tego mnóstwo. Ekspedientki twierdzą ze im nie wolno.
~WOJTEK~
W dniu 14.03.2010 o 10:12, Gość napisał:

Ale te przepisy polskie tworzą ludzie,których my wybraliśmy,więc o co pretensję?


WIDZE,ŻE ODKRYŁES AMERYKĘ. nA PRZYSZŁY RAZ WYBIERAM TAKICH MĄDRYCH JAK TY
~WOJTEK~
Drzewiecki miał rację: "Polska to dziki kraj"! .Nie ma co się obrażac. Niemal na każdym kroku durne unijne i nadgorliwe polskie przepisy biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska