Na przełomie marca i kwietnia przy drodze polnej w Giebni (gmina Pakość), niecały kilometr od wysypiska, ktoś porzucił kilkadziesiąt beczek, w których znajdowały się pozostałości farb, lakierów, rozpuszczalników i olejów.
Pisaliśmy o tym w artykule: Słono zapłacimy za likwidację dzikiego wysypiska odpadów chemicznych w Giebni
Utylizację odpadów chemicznych z dzikiego wysypiska w Giebni musiało sfinansować inowrocławskie starostwo. Fizycznie zajmie się tym firma z Kutna, która została wytypowana w drodze zapytania ofertowego. - Firma ma wszelkie potrzebne pozwolenia i certyfikaty, by to zrobić - zapewnia wicestarosta Włodzimierz Figas.
Zgodnie z umową odpady z dzikiego wysypiska mają zniknąć do najbliższej soboty.
Operacja ta jest niestety bardzo kosztowna. Powiat zapłaci za nią prawie 120 tysięcy złotych. Dla porównania - to koszt ponad 300 metrów powierzchniowego utrwalenia drogi. Na szczęście jest to na razie jedyne tak duże dzikie wysypisko w powiecie inowrocławskim.
Włodzimierz Figas podejrzewa, że odpady w tym miejscu podrzuciła jedna z firm, która wcześniej miała pozwolenie na przechowywanie odpadów przez 3 lata. Gdy termin ten minął, pozbyła się śmieci.
Policjantom z Pakości do dziś nie udało się ustalić, kto podrzucił tu te śmieci. Cały czas prowadzone jest postępowanie w tej sprawie.
Niebezpieczne odpady chemiczne przy drodze w Giebni [zdjęcia]
Pożar składowiska odpadów w Łabiszynie. Z ogniem walczyło stu strażaków: