Niedawno postawiłem oczy w słup czytając genetycznego patriotę z "Gazety ArcyPolskiej" - Wojciecha Wencla. Młodzieniec ów odkrył tajemnicę sukcesu piłkarzy Legii, którzy nieoczekiwanie pokonali Spartaka Moskwę. W Moskwie! Oto wyznanieWencla (cytuję w obawie, by ktoś nie przypisał mi autorstwa tych idiotyzmów):
"Piłkarski triumf w Moskwie, będący emanacją polskiego ducha, byłby niemożliwy bez Smoleńska i patriotycznej postawy kibiców Legii podczas rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego"...
Przeczytaj także:,a href="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110911/KOMENTARZ/62009555">11 września. Dzień, który zmienił świat. Komentuje Hanka Sowińska
Potknąłem się mocno o tę perłę rzuconą przede mnie przez Wencla. I mam problem: czy wynik środowego meczu piłkarskiego Polska - Niemcy byłby możliwy bez Smoleńska i Powstania? Padł remis, i to w ostatnich sekundach. Byłabyż to emanacja niemieckiego ducha za polski Gdańsk i korytarz?
W najbliższym numerze "Gazety ArcyPolskiej" znajdziemy zapewne wyjaśnienie Wencla. Oto Merkel dała fory Tuskowi i obiecała mu zwycięstwo Polski. W ostatnich minutach meczu do kanclerz zadzwonił wściekły Putin i zażądał przynajmniej remisu grożąc zakręceniem kurka Gazociągu Północnego. Merkel zadzwoniła do trenera Loewa i kondominium sowiecko-germańskie znów zwyciężyło. Co innego, gdyby premierem był prezes Kaczyński.
Bo - jak pisze znów Wencel - "Musimy stanąć w obliczu klęski, żeby się zebrać do kupy i ruszyć do walki. Ale jak już się zbierzemy, jesteśmy w stanie wygrać z każdym".
Więc czytajmy także Mickiewicza, który pisał, że "szabel nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, ja z synowcem na czele i - jakoś to będzie"! I na Moskwę!
Czytaj e-wydanie »