Siadam do pisania tego felietonu wprost po powrocie z pogrzebu. I choć śmierć zawsze wyrywa nas z prywatnej strefy komfortu, w tej była dostojność i spokój naturalnej kolei rzeczy. Pani Wanda dożyła godnego wieku (92 lata), a ze światem pożegnała się spokojnie, w czułej obecności najbliższych.
Gdy ptaki na cmentarzu śpiewały jej ostatnią melodię, usiłowałem sobie postawić przed oczami świat, który ongi witał małą Wandę. Był to czas politycznie napięty jak struna – tuż po zamachu majowym, który podzielił Polaków na dwa wrogie klany, które przestały ze sobą jadać i podawać sobie ręce. Ot, paradoks, bo gdy Polacy wzięli się za łby, światu zdało się, że znalazł patent na pokojowe współistnienie (pakt paryski). Ledwie dekadę później diabli wzięli zarówno polskie swary, jak i mrzonki o światowym pokoju.
Na wielkim placu boju pozostały jednak dzieła tych, którzy nie zważając na nic, robili swoje – dokładnie wtedy, gdy Wanda przychodziła na świat, tworzyli Państwowy Zakład Higieny, ligę piłkarską, Polskie Linie Lotnicze czy Ligę Ochrony Przyrody.
W tym roku narodzi się w Polsce około 370 tys. dzieci. Co dobrego będą mogły kiedyś powiedzieć o czasach swoich narodzin? Mam nadzieję, że powiedzą o świecie, który w roku 2019 odkrył, że potrafi zahamować autodestrukcję. Decyzja gigantów sprzedaży wysyłkowej o ograniczeniu folii w przesyłkach, to kolejna optymistyczna pigułka. Być może, tak jak w latach 20. nasz świat uczynił wielki krok w przód, tak w 2019 potrafił, dzięki swej mądrości, o krok się cofnąć.
