O bezrobociu wśród młodzieży mówił tak: "Jeśli ktoś jest młody, energiczny i dobrze wykształcony, to ja się o niego nie martwię". I później przygwoździł pesymistów: "dawniej Polacy jeździli do Hiszpanii, a tymczasem stopa bezrobocia sięgnęła tam już 20 procent"...
Czyli "spoko", bo w Ameryce biją Murzynów.
Mam akurat paru znajomych w Hiszpanii i żaden z nich nie słyszał, by nad Wisłę gotowały się tabuny mieszkańców Madrytu i Barcelony. Mimo że bezrobocie jest u nas o połowę niższe, a ceny takie, jak u nich. Na koniec Tusk pocieszył młodych, że taka np. Justyna Kowalczyk, znakomita biegaczka narciarska, już od dziecka miała pod górkę, a wyszła na ludzi...
Tymczasem w Polsce, o czym premier zapewne nie wie, jest ok. 400 tysięcy młodych ludzi - do 25 roku życia - bez pracy. Z tego lwia część, głównie z mniejszych miejscowości, nie ma szans na zatrudnienie. Ale, zdaniem Tuska, "póki macie 15-20 lat, nie powinniście przejmować się statystykami bezrobocia".
Słusznie, warto brać przykład z premiera.