https://pomorska.pl
reklama

Agnieszka Kłopotek, posłanka PSL-Trzecia Droga: - Każdy teraz walczy o swoją rację

Grażyna Rakowicz
- Jesteśmy w tej chwili w szalenie trudnej sytuacji, dlatego, że mamy z jednej strony pseudo Trybunał Konstytucyjny, który nie może się sam ze sobą dogadać i pseudo Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym, co potwierdza Unia Europejska. Według mnie wszystko to jest efektem błędnych decyzji, które doprowadzają do totalnego paraliżu w wymiarze sprawiedliwości -  mówi Agnieszka Kłopotek, posłanka PSL-Trzecia Droga.
- Jesteśmy w tej chwili w szalenie trudnej sytuacji, dlatego, że mamy z jednej strony pseudo Trybunał Konstytucyjny, który nie może się sam ze sobą dogadać i pseudo Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym, co potwierdza Unia Europejska. Według mnie wszystko to jest efektem błędnych decyzji, które doprowadzają do totalnego paraliżu w wymiarze sprawiedliwości - mówi Agnieszka Kłopotek, posłanka PSL-Trzecia Droga. nadesłane
Co prawda nie mam wykształcenia prawniczego, ale w tej sprawie opieram się na ocenie autorytetów, którymi – dla mnie w dziedzinie prawa - są niewątpliwie prof. Andrzej Zoll, prof. Adam Strzembosz czy prof. Ewa Łętowska. Jeżeli takie osoby wypowiadają się, że wyrok w przypadku tzw. afery gruntowej jest prawomocny i że należy winnych w tej sprawie doprowadzić do więzienia, to ja po prostu akceptuję takie słowa. Z mojego punktu widzenia ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, przez prezydenta Andrzeja Dudę było nieskuteczne dlatego, że nastąpiło przed prawomocnym wyrokiem sądu, a nie uniewinnia się osoby niewinnej, tylko taką, której wina została udowodniona - mówi Agnieszka Kłopotek, posłanka PSL-Trzecia Droga.

Prezydent Andrzej Duda rozpocznie procedurę ułaskawieniową Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego...
Prezydent Duda mówił w swoim wystąpieniu, że „stał i stoi na stanowisku, że decyzja o ułaskawieniu Panów Wąsika i Kamińskiego była zasadna i skuteczna”. Jeszcze 10 stycznia zapewniał o tym publicznie i że będzie do końca trwał przy swoim zdaniu. Co takiego się wydarzyło, że 11 stycznia zmienił zdanie? W jakim świetle stawia to autorytet prezydenta RP? Czyli jednoznacznie przyznaje, że jego poprzednia decyzja z 2015 roku była błędna? Tak chyba należy to odczytać. Jest to dla mnie skompromitowanie urzędu i samego Andrzeja Dudy. Jednocześnie rozpoczyna procedurę, co może potrwać jakiś czas - nie robi tego szybko, i od razu. Trochę to dla mnie dziwne...

A co Pani poseł sądzi w ogóle o sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika?
Uważam, że Panowie zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu i zgodnie z tym wygasły im poselskie mandaty. To nie jest tak, że wygasił je Szymon Hołownia, marszałek Sejmu tylko - po prostu - wygasły one zgodnie z przepisami, bo w tym przypadku jest wyrok skazujący prawomocnie i Panowie ci przestali tymi posłami być. Słusznie się stało, że trafili do więzienia, bo powinni zapłacić za to, że łamali prawo i przekraczali swoje kompetencje. Uważam, że w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nadużywali swojej władzy, swoich uprawnień do tego, żeby preparować pewne dokumenty, żeby stworzyć taką fikcyjną historię, która miała kogoś skompromitować i doprowadzić do dymisji. Tak naprawdę i do wielkiej tragedii, bo w efekcie tych działań powiesił się człowiek. To olbrzymia tragedia. Tak więc, z mojego punktu widzenia Panowie ci trafili teraz do więzienia słusznie. Jestem trochę zbulwersowana postawą polityków PiS - na przykład posła Przemysława Czarnka - który zrobił w Internecie wręcz męczenników z Wąsika i Kamińskiego i zorganizował zrzutkę na wsparcie rodzin zatrzymanych Panów. Wszyscy codziennie czytamy i słyszymy o potrzebach rodzin chorych dzieci, nie usłyszałam ani razu, żeby publicznie politycy PiS zachęcali do pomocy więc w tym momencie uważam, że jest to absolutnie nie na miejscu. Czysta hipokryzja po prostu.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

W tej sprawie, podobnie jak Pani - sądzi koalicja rządząca. Natomiast ze strony PiS słychać wyraźnie, że wygaszenie tych poselskich mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz ich zatrzymanie było nielegalne. Argumentem jest, ich ułaskawienie w 2015 roku. I, że są to więźniowie polityczni. Ta wyraźna rozbieżność w opiniach, z czego wynika?
Nie dziwię się obecnej opozycji. Prawo i Sprawiedliwość będzie za wszelką cenę broniło swoich kolegów partyjnych i tłumaczyło społeczeństwu, że oni są niewinni. Że w tej chwili są więźniami politycznymi. Według mnie - zgodnie z tą definicją - to są politycy uwięzieni, a nie więźniowie polityczni. Nie chcą przyznać do tego, że popełniali błędy, że przez prawo polskie są nazywani przestępcami. Co prawda nie mam wykształcenia prawniczego, ale w tej kwestii opieram się na ocenie autorytetów, którymi – dla mnie w dziedzinie prawa - są niewątpliwie prof. Andrzej Zoll, prof. Adam Strzembosz czy prof. Ewa Łętowska. Jeżeli takie osoby wypowiadają się, że wyrok w przypadku tzw. afery gruntowej jest prawomocny i że należy winnych w tej sprawie doprowadzić do więzienia, to ja po prostu akceptuję takie słowa. Z mojego punktu widzenia ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, przez prezydenta Andrzeja Dudę było nieskuteczne dlatego, że nastąpiło przed prawomocnym wyrokiem sądu, a nie uniewinnia się osoby niewinnej, tylko taką, której wina została udowodniona.

To wejście policji do Pałacu Prezydenckiego? Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie zatrzymania w nim obydwu Panów.
Prezydent Duda powiedział, że było ono brutalne i agresywne, choć temu – jak było widać - przeczyły fakty: co prawda Panowie byli zaskoczeni wejściem policji, ale zostali wyprowadzeni grzecznie, przy pomocy służb. Nie było żadnej awantury w doprowadzeni ich do więzienia. Szef BBN wypowiedział się jasno, że procedura była przeprowadzona w sposób legalny i była prawidłowa. Bardziej zaskakujący jest dla mnie fakt, że skazani wyrokiem przestępcy przebywali prawie cały dzień w Pałacu Prezydenckim, na zaproszenie prezydenta. Czy jest to odpowiednie miejsce do ukrywania wręcz skazanych osób?

Jakie wnioski po dwudniowym przesłuchaniu Jarosława Gowina byłego wicepremiera w rządzie Zjednoczonej Prawicy przez komisję ds. spraw wyborów korespondencyjnych w której Pani zasiada?
Dużo pytań padło, zarówno z naszej strony jak i ze strony przedstawicieli PiS do Jarosława Gowina i w pewnym sensie potwierdził on nasze przypuszczenia, że wybory 10 maja w ogóle nie powinny być organizowane. Choćby dlatego, że był to czas pandemii i mogło dojść do większej liczby zakażeń, tym samym do większego narażenia zdrowia i życia Polek i Polaków. Ale przede wszystkim dlatego – o czym powiedział Jarosław Gowin - że te wybory spowodowałyby kompromitację państwa polskiego, także na arenie międzynarodowej. Bo nie zostały odpowiednio przygotowane – zarówno organizacyjnie, jak i logistycznie. Przesłuchanie potwierdziło, że najważniejsze osoby w państwie - na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, wicepremierami Jarosławem Kaczyńskim i Jackiem Sasinem - i z innymi osobami, które podejmowały w tej sprawie decyzje, zdawały sobie sprawę z tego, że decyzje te były niezgodne z prawem. Dowiedzieliśmy się, że wywierali presję nie tylko na polityków czy urzędników, ale również na instytucje takie jak Poczta Polska. Wyłania się obraz, że państwo PiS - w pewnym sensie - posługiwało się tu metodami nacisku i zastraszania, bo za wszelką cenę wybory te musiały się odbyć 10 maja 2020 roku.

Jeśli chodzi o pandemię i organizowanie tzw. wyborów korespondencyjnych, to ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy argumentował, że nie ma żadnych danych, że są one niebezpieczne dla zdrowia i życia Polaków. Natomiast to, że się nie odbyły - tym, że Koalicja Obywatelska sabotowała wybory prezydenckie 10 maja, bo jej celem była wymiana kandydata na prezydenta, z mającej niskie poparcie sondażowe Małgorzaty Kidawy – Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego.
W mojej ocenie nie ma to związku dlatego, że każde ugrupowanie ma prawo do zmiany kandydata. Natomiast, w związku z tą dynamiczną sytuacją pandemiczną Koalicja Obywatelska odmówiła uczestniczenia w kampanii wyborczej więc jedyną osobą, która mogła ją prowadzić – ale także jako obowiązujący prezydent RP - był wtedy Andrzej Duda. Była pandemia więc inni nie mieli równych szans, aby swoją kampanię realizować w taki sam sposób jak urzędujący prezydent. Odpowiadając na pytanie - chcę przypomnieć, że komisja, która w tej chwili bada organizację wyborów korespondencyjnych została powołana głównie do tego, aby zbadać legalność, zasadność i celowość przeprowadzenia wyborów w roku 2020, a nie zajmować się kandydatami na prezydenta. Pan Rafał Trzaskowski nie zasiadał nawet w Sejmie.

A co najbardziej zwróciło Pani uwagę z przesłuchania Jarosława Gowina?
Odpowiem z punktu widzenia osoby, która będąc wcześniej samorządowcem, a teraz - po raz pierwszy zasiada w Sejmie: porażające dla mnie jest takie parcie, bez względu na konsekwencje, bez względu na łamanie prawa do tego, żeby zrealizować swoją jakąś ideę i przeforsować kandydata. Myślę, że Jarosław Kaczyński obawiał się, że każde przesunięcie terminu może spowodować to, że po prostu słupki poparcia dla Andrzeja Dudy spadną i wygrana tego kandydata będzie zagrożona. Dla mnie, w państwie praworządnym, demokratycznym jest to absolutnie nie do zaakceptowania. Z drugiej strony nie ma podstaw, żeby podejrzewać Jarosława Gowina o jakieś kombinatorstwo czy przekręcanie tej sytuacji na swoją korzyść w tych zeznaniach. Myślę, że mu nawet ulżyło, że mógł powiedzieć komisji, jak ta sytuacja wtedy wyglądała. I o tym, co go spotkało podczas tych ostatnich lat – hejt za sprzeciwienie się wyborom kopertowym, mowa nienawiści, groźby - nawet karalne. Wiemy, czym to się może skończyć. Mieliśmy przykład w Gdańsku i nie tylko… Jarosław Gowin przysięgał przed komisją, że będzie mówił prawdę i myślę, że to miało miejsce. Sądzę, że zdaje sobie sprawę, jakie mogą być tu konsekwencje mijania się z tą prawdą.

W najbliższym czasie komisja chce m. in. wezwać do złożenia zeznań Łukasza Schreibera, posła PiS i byłego szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów. Co było podstawą tej decyzji?
Rzeczywiście koleżanka z Lewicy, poseł Anita Kucharska-Dziedzic zwróciła się z wnioskiem dowodowym o przesłuchanie m. in. Pana Łukasza Schreibera. Poseł był związany z procedurą przygotowywania tych wyborów korespondencyjnych. Jako minister reprezentował stanowisko rządu w kwestii poprawek ograniczających uprawnienia Państwowej Komisji Wyborczej. Myślę, że może też mieć coś do powiedzenia w kwestii udziału samorządowców w tych wyborach, ponieważ bardzo aktywnie z niektórymi współpracował. Na pewno będę chciała zapytać nie tyko o udział tych samorządowców, ale i wojewodów w organizacji tych wyborów, bo niektórzy przekazali – niezgodnie z przepisami - wrażliwe dane wyborców.

Z kolei PiS wnioskowało o przesłuchanie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Rafała Trzaskowskiego i Borysa Budki. Komisja odmówiła, dlaczego?
Ponieważ komisja ma ustalić, czy przeprowadzenie tych wyborów było zasadne i zgodne z prawem a nie zajmować się tym, kto w 2020 roku kandydował w wyborach na prezydenta. Na przykład Rafał Trzaskowski nie był w tym czasie w Sejmie i uważam, że nie miał żadnego wpływu na te wybory. Komisja odmówiła przesłuchania tych osób, co oczywiście nie zamyka drogi. Mogą być składane wnioski dowodowe i sytuacja zawsze może się tu zmienić. Natomiast komisja zgodziła się na przesłuchanie Tomasza Grodzkiego, byłego marszałka Senatu, bo Izba ta uczestniczyła w opiniowaniu przygotowywania i przeprowadzania wyborów korespondencyjnych.

Politolodzy wskazują, że normy prawne w Polsce wymknęły się spod kontroli i wskazują, że może jest teraz potrzebne porozumienie ponadpartyjne.
Rzeczywiście jesteśmy w tej chwili w szalenie trudnej sytuacji, dlatego, że mamy z jednej strony pseudo Trybunał Konstytucyjny, który nie może się sam ze sobą dogadać i pseudo Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym, co potwierdza Unia Europejska. Według mnie wszystko to jest efektem błędnych decyzji, które doprowadzają do totalnego paraliżu w wymiarze sprawiedliwości. Teraz potrzebne jest ustabilizowanie tej sytuacji, w pewnym sensie wyprostowanie tego wszystkiego, co łatwe nie będzie. Bo jedni mówią jedno, a drudzy mówią drugie i każdy teraz walczy o swoją rację więc naprawdę bardzo trudno będzie tu o postulowane przez politologów, porozumienie ponadpartyjne. Nastroje społeczne też są podgrzane. Mam jednak nadzieję, że wszystkie te komisje, które powstaną i będą obradować będą służyły jednemu: żeby Polki i Polacy wysłuchali wszystkich osób, które mają coś do powiedzenia na poszczególne tematy i żeby sami mogli też wyciągnąć z tych zeznań wnioski. Chodzi o pokazanie prawdy. O to, aby ten przekaz, który trafi do wszystkich nie był zmanipulowany i jednostronny.

A propos Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym, nieuznawanej przez unijny Trybunał i nowy rząd w Polsce. Stwierdziła ona, że wybory do Sejmu i Senatu z 15 października 2023 roku są ważne. Czy w tej sytuacji orzeczenie to jest zgodne z prawem, skoro Izba jest ...pseudo?

Dobrze, że taka informacja została podana. Jednak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym nie zaryzykowała unieważnienia wyborów, co mogłoby doprowadzić nawet do „wojny domowej”. Jak podają prawnicy, ta uchwała ma charakter deklaratoryjny. Mamy wybranych posłów i posłanki, nowy rząd i pracujemy.

Jak skomentuje Pani „Marsz wolnych Polaków” z 11 stycznia w Warszawie? Licznie przybyli na niego zwolennicy PiS, z całego kraju.

Pani Redaktor żyjemy w państwie demokratycznym, gdzie mamy prawo protestować i okazywać swoje przekonania, o ile odbywa się to zgodnie z prawem i nie narusza porządku publicznego. Pokazał to marsz 4 czerwca i „Marsz Miliona Serc” z 1 października 2023 roku. Natomiast w wyborach 15 października ponad 11 milionów Polek i Polaków zdecydowało, jakiej Polski chcemy po 8 latach rządów PiS. Właśnie wolnej, praworządnej, demokratycznej i bezpiecznej. Dla mnie marsz tzw. wolnych Polaków jest próbą sprawdzenia, jak liczni są jeszcze zwolennicy PiS. Jest też demonstracją frustracji na skutek utracenia władzy, stanowisk i wpływów. Protest w obronie dwóch byłych posłów, skazanych prawomocnym wyrokiem sądu za nadużywanie władzy, jest kolejnym elementem podsycania konfliktu w społeczeństwie. Na pewno nie przyniesie nic dobrego.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska