Na swoje miejsce przy Wszechnicy Chojnickiej wróciła rzeźba Anioła po renowacji, która nastąpiła w pracowni znanego chojnickiego rzeźbiarza Jarosława Urbańskiego.
Anioł, który został wyrzeźbiony razem z prowadzonym przez siebie dzieckiem, był dosyć zapyziały i renowacja była mu potrzebna na gwałt.
Rzeźba nie wyglądała zbyt pięknie, na dodatek była poważnie uszkodzona - utrącone było skrzydło i palec Anioła, poza tym glinkę szamotową, z której jest wykonany, przeszyły kule. Trzeba było zakleić dziury po nich.
Odnowiony został także postument, co stało się dzięki firmom Józefa Urbaniaka i Marbruk. - Wszystkim jestem bardzo wdzięczny za pomoc w tym dziele - mówi Bogdan Kuffel, radny miejski, który rzecz zapoczątkował i doprowadził do szczęśliwego finału.
Teraz Anioł wygląda porządnie, choć nie jak nowy, bo rzeźbiarz pokrył go patyną, by uzyskać efekt „starości”. Ale w tym kolorze Aniołowi jest do twarzy, bo otacza go zieleń i wszystko ze sobą harmonizuje.
- Takich perełek mamy w Chojnicach więcej - westchnął chojniczanin, którego spotkaliśmy w tym miejscu. Specjalnie przyjechał na rowerze, by podziwiać efekt.
Jedno, co martwi w tej historii, to fakt, że gdyby nie wydeptywanie dróg przez Bogdana Kuffla, to pewnie Aniołek by nadal niszczał. I chyba nie tak to powinno wyglądać, że radny zbiera do kapelusza na ten cel. 40-tysięczne miasto powinno być stać na to, by taki drobiazg odnowić za pieniądze z budżetu. Ktoś powinien zabiegać o to z urzędu.
Dobrze, że część radnych „odpaliła” co łaska. Źle, że trzeba żebrać o pieniądze. W końcu nie ma w mieście zbyt wiele takich pamiątek przeszłości, a warto o nie dbać.
W kolejce czeka grota, tuż obok Anioła. Ciekawe, czy na nią też trzeba będzie robić zrzutę?