Legia Warszawa - Anwil Włocławek 86:94 (18:26, 25:24, 16:20, 24:13, d. 3:11)
Legia: McGusty 30 (2), Evans 9 (1), Vucić 7, Silins 6 (2), Kolenda 3 (1) oraz Wilczek 11 (3), Pluta 9, Jones 6, Grudziński 5 (1).
Anwil: Petrasek 23 (4), Michalak 22, Łączyński 17 (2), Taylor 9 (1), Funderburk 7 (1) oraz Ongenda 8, Turner 6 (1), Jackson 2, Sulima 0, Łazarski 0, Gruszecki 0.
Po reprezentacyjnej przerwie Anwil Włocławek miał wrócić do gry w pełnym składzie, ale na to kibice muszą jeszcze poczekać. Wciąż nie jest gotowy do powrotu podstawowy rozgrywający Luke Nelson, ale za to w Warszawie pojawił się już na parkiecie Nick Ongenda.
Świetnie w pierwszych minutach związany z przeszłością z Legią Kamil Łączyński (10 pkt, 5 zbiórek, 6 zbiórek). Pod jego wodzą Anwil Włocławek był znakomity w połowie 1. kwarty prowadził 14:5. Potem jednak mecz się wyrównał, a w 2. kwarcie to gospodarze zaczęli odrabiać straty. Punktował Kameron McGusty i w 14. minucie Legia miała już tylko punkt straty.
Skuteczność włocławian spadła poniżej 50 procent. Dopiero przed przerwą na ponowne prowadzenie Anwil przywrócili akcjami 2+1 Michał Michalak i Luke Petrasek. Ten duet w 1. połowie dostarczył drużynie w sumie prawie połowę z 50 punktów.
Po przerwie Anwil Włocławek szybko powiększył przewagę do 10 punktów (57:47 w 23. minucie), zmuszając Ivicę Skelina do przerwy na żądanie. Ofensywy włocławian Legia nie była w stanie zatrzymać. Wciąż bardzo skuteczny był Petrasek, a po "trójce" Łączyńskiego w 25. minucie było już 63:47. Przed ostatnią kwartą Anwil Włocławek wygrywał 70:59.
Decydującą część otworzyli trafieniami z dystansu Dominik Grudziński i McGusty, przewaga błyskawicznie stopniała do 5 punktów. Problemy były coraz większe, w 37. minucie McGusty trafił dwa wolne, było 77:78 i tym razem Selcuk Ernak musiał zaprosić swoich graczy na naradę.
W końcówce kwarty przez cztery minuty włocławianie nie potrafili trafić do kosza. Niemoc przełamał Petrasek za 3, ale zaraz tym samym odpowiedział młody Maksymilian Wilczek. Legia miała jeszcze szansę na objęcie prowadzenie, ale na 13 sekund przed końcem to Anwil Włocławek prowadził punktem i miał piłkę. Faulowany Michalak trafił dwa wolne, ale potem znowu z dystansu przymierzył Wilczek. Anwilowi Włocławek pozostało 7 sekund na przeprowadzenie decydującej akcji, ale Łączyński tym razem nie trafił.
W dogrywce kluczowe karty rozdawał Petrasek, który trafił "trójkę" na 85:88, a na 1,5 minuty przed końcem wolnymi dał Anwilowi Włocławek 4 punkty przewagi (reprezentant Polski miał świetnie 7/9 z gry). Drugim bohaterem Anwilu Włocławek bez wątpienia Łączyński, któremu jedynie 3 zbiórek zabrakło do triple-double, a przez ponad 38 minut na parkiecie popełnił tylko jedną stratę.
Kolejny mecz w Orlen Basket Lidze 8 grudnia w Hali Mistrzów z Górnikiem Wałbrzych. W środę 4 grudnia tymczasem pierwszy mecz w drugim etapie grupowym FIBA Europe Cup, Anwil Włocławek zagra na wyjeździe z niemieckim MHP Ludwigsburg.
