ANWIL - STAL 90:71
Kwarty: 34:25, 18:14, 15:20, 23:12.
ANWIL: Booker 26 (5x3, 5 as.), Radić 13 (15 zb.), G. Green 9 (1x3), Zamojski 8 (2x3), Sulima 3 (1x3) - Mielczarek 8 (2x3), Tomaszewski 7, Lichodziej 6 (2x3), Bussey 4, Pluta 4, Bogucki 2, Piątek 0.
STAL: Florence 17 (3x3, 6 as.), Smith 15 (2x3), Garbacz 7 (1x3), Rudd 7 (1x3), Sobin 3 - T. Green 7 (1x3), Mokros 5 (1x3), Ryżek 5 (1x3), King 5.
Po ostatnich meczach - turnieju we Włocławku oraz spotkaniu o Superpuchar Polski - można było obawiać się o formę zawodników Anwilu w pierwszym meczu ligowym. Tym bardziej, że do stolicy Kujaw przyjechał zespół, który jest typowany przez fachowców do walki o mistrzostwo Polski.
Pierwsza kwarta była bardzo udana dla graczy Anwilu, którzy byli niezwykle skuteczni. Trafili 5/6 rzutów za trzy i zanotowali blisko 70 procent skuteczności za dwa. Nie dziwiło więc, że w pierwszych 10 minutach zdobyli aż 34 punkty! Zdobywali punkty sukcesywnie. W 4. minucie po serii trójek prowadzili 16:1o. Po kolejnych dwóch trójkach Walerija Lichodieja Anwil miał 10 punktów przewagi (28:10). Swoje dołożyli też rezerwowi.
W drugiej kwarcie koszykarze z Włocławka bardzo szybko wymusili na rywalach cztery faule. Natomiast, sami dobrze bronili, bo pierwsze przewinienie na ich koncie zapisano dopiero pod koniec piątej minuty gry w tej części spotkania. Często zmuszali zawodników z Ostrowa do rzucania z wymuszonych pozycji, dlatego ci nie trafiali. Po czwartej trójce Deishuana Bookera Anwil wygrywał już różnicą 15 punktów (52:37). Skuteczność gry niewiele spadła, więc przewaga włocławian była znaczna. Na dodatek dominowali w zbiórkach (23-14). Popełnili więcej strat (9-3), ale one nie miały wpływu na wynik. Z nadzieją można było oczekiwać drugiej części spotkania.
Po wznowieniu gry anwilowcy kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Stalowcy nie wytrzymywali presji graczy z Włocławka i ostro się denerwowali. Tak jak Josip Sobin. Były środkowy Anwilu był mocno sfrustrowany, że gra się nie układa. W jednej akcji Chorwat zarobił dwa faule, a że były to jego czwarte i piąte przewinienia, to musiał udać się do szatni.
Koszykarze z Ostrowa się nie załamali i ostro nacierali, ale włocławianie wytrzymywali w obronie i nie pozwolili rywalom zbliżyć się na mniej niż siedem „oczek”. W ostatniej kwarcie koszykarze Anwilu powiększyli przewagę i zapewnili sobie efektowną wygraną.
