Jeszcze nigdy w swojej historii Anwil nie mierzył się z zespołem z Wielkiej Brytanii w rozgrywkach pucharowych. Do takiego starcia miało dość w covidowej bańce we Włocławku w styczniu w 2021 (w Hali Mistrzów rywalizowała wówczas grupa FIBA Europe Cup). Wtedy jednak najlepszy brytyjski zespół London Lions ostatecznie nie pojawił się w Polsce z powodu kłopotów zdrowotnych.
Teraz Anwil zagra na wyjeździe z Caledonią Gladiators. To szkocki zespół, którego historia rozpoczęła się w latach 90. w Edynburgu, ale w 2002 został przeniesiony do Glasgow. Wielkich sukcesów na koncie brak, doświadczenie w Europie skromne. W pierwszym meczu FIBA Europe Cup Gladiators bardzo pewnie jednak pokonali na wyjeździe rumuński Sibiu 80:68 i zasygnalizowali, że chcą się liczyć w walce o awans do fazy play off.
Trener Przemysław Frasunkiewicz spodziewa się trudnego meczu. - Oglądałem kilka spotkań Caledonii, to drużyna o świetnych warunkach, grająca bardzo fizyczną koszykówkę. Musimy to po prostu przepchnąć walką na parkiecie - podkreśla szkoleniowiec.
Caledonia to aktualnie czwarty zespół ligi brytyjskiej z bilansem 4-2. W składzie jest tam m.in. doświadczony reprezentant Czech Lukas Palyza, który pięć lat temu grał w Gliwicach. Obok niego pierwsze skrzypce w szkockim zespole grają Amerykanie: obrońcy Ian DuBose, Patrick Whelan oraz debiutujący w Europie skrzydłowy Cliffton Moore.
Włocławianie rozgrywki FIBA Europe Cup rozpoczęli w roli obrońcy trofeum, ale od domowej porażki z Bilbao Basket. - Daliśmy z siebie wszystko, chcieliśmy wygrać, ale w końcówce mieliśmy pecha. Wszyscy mówią, że nie było błędu połowy Victora, chwilę później było zagraniem nogą rywali. Gdyby te dwie decyzje sędziów były prawidłowe, to pewnie byśmy wygrali. Drużyna jednak odpowiednio zareagowała. Po meczu z Bilbao gracze byli usztywnieni, ale w meczu ligowym ze Śląskiem Wrocław wszystko wróciło na dobre tory, zwłaszcza w drugiej połowie - podkreśla Frasunkiewicz.
Początek meczu Caledonia - Anwil w środę o godz. 20.30.
