Radny Bernard Orłowski po raz kolejny domagał się na sesji powiatowej wypełnienia umowy przez sępoleńskich aptekarzy, którzy mieli prowadzić nocne dyżury. Starosta zarządził kontrole i okazało się, że dwie apteki nie dyżurują. Podobny kłopot jest z wykupem leków w dni świąteczne.
Co dalej? Życie pokazało, więc pewnie temat wróci i być może Okręgowa Izba Farmaceutyczna przywoła właściciela aptek "Pod Orłem" i "Św. Bartłomieja" do porządku. Po kontroli Ireny Miczko zleconej przez starostę, okazało się, że te dwie apteki mimo wyznaczonych dyżurów nie wypełniają zobowiązań i właściciel nie zamierza się podporządkować.
Mieszkańcy powiatu sępoleńskiego są oburzeni, że po zamknięciu aptek mają kłopot z wykupem leków. Ot, choćby ostatni wpis na stronie internetowej "Gazety Pomorskiej". - W niedzielę rozchorowało mi się trzymiesięczne dziecko i pojechałam z nim o 15.00 prywatnie do lekarza. Lekarz stwierdził, że nie trzeba jechać do szpitala i zapisał leki. Odwiedziłam wszystkie apteki w Sępólnie i na drzwiach każdej podana była informacja, że apteką dyżurującą jest apteka na pl. Wolności - pisze internautka. - Udałam się do apteki, ale dzwonek przy okienku jest popsuty i jedynym sposobem kontaktu był telefon. Zadzwoniłam pod wskazany numer telefonu i odezwała się pani, i poinformowała mnie, że leki mogę odebrać dopiero po 19.00. Zastanawia mnie, po co zostały wyznaczone apteki dyżurujące skoro i tak nie można wykupić recepty w niedziele i święta. Rozumiem, że był to okres świąteczny ale skoro bierze się za coś pieniądze, to trzeba się wywiązać z umowy. Dodam, że nie mieszkam w Sępólnie i po leki musiałabym jechać jeszcze raz, dlatego wolałam skorzystać z usług innej bardziej odpowiedzialnej apteki. I po co te dyżury?
Warto dodać, że apteka na pl. Wolności z zepsutym dzwonkiem i panią informującą przez telefon, że zaprasza po 19.00, jest właśnie apteka "Pod Orłem".