O problemie dyskutowali wczoraj wspólnie radni z komisji rodziny oraz polityki zdrowotnej, bo zasygnalizowała go na poprzedniej komisji Renata Dębińska, dyrektor bydgoskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Szefowa MOPS mówiła, że szpitale niezbyt chętnie przyjmują osoby bezdomne.
Monika Matowska, przewodnicząca komisji rodziny stwierdziła wtedy, że zaproponujemy rozwiązanie na kolejnej komisji.
Wczorajsza dyskusja jednak przełomu nie przyniosła. - Bez centralnych rozwiązań samej Bydgoszczy niewiele uda się zrobić - stwierdził Jakub Mikołajczak, przewodniczący komisji polityki zdrowotnej rady miasta.
Ale problem istnieje, o czym mówił Adam Dudziak, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego oraz przedstawiciele Szpitala Miejskiego. Dyrektor Dudziak zwrócił uwagę, że brakuje odpowiednich przepisów.
- Są co prawda sygnały ze szpitali, ale nie ma przesłanek, by za każdym razem odwozić delikwenta do Punktu Pomocy Osobom Nietrzeźwym (następca Izby Wytrzeźwień - red.). Często te osoby symulują różne choroby, jak na przykład bóle zamostkowe - mówił Adam Dudziak.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- Jesteśmy traktowani jak miejsce, gdzie można przywieźć wszystko, co nie pasuje gdzie indziej - skarżył się Jerzy Maciejewski, p.o. zastępcy dyrektora ds. medycznych w Szpitalu Miejskim. - Straż miejska przywozi nam osoby bezdomne, bo jesteśmy miejską placówką albo dlatego, bo akurat jesteśmy najbliżej - wyjaśniał dyrektor. - Gdyby pomoc rozłożyłaby się na inne szpitale, sprawa wyglądałaby inaczej.
Dyrektor Maciejewski zapewniał jednocześnie, że mimo trudności, osoby bezdomne otrzymują w Szpitalu Miejskim pomoc. Pracownicy placówki przynoszą nawet własne ubrania, żeby bezdomni mogli je później założyć.
Andrzej Wąsowski z „Solidarności” w Szpitalu Miejskich zwracał uwagę, że po „wizycie” bezdomnego często trzeba dezynfekować izbę przyjęć, a nawet cały oddział. - A to przecież jest ograniczenie wolności innych pacjentów. Problem nie jest rozwiązany od wielu lat, a trzeba wypracować odpowiednie procedury - dodał.
- Bezdomność w pewnym momencie brzydko pachnie. Faktem jest, że w Bydgoszczy nie ma dziś miejsca, gdzie można by ich „przechować” - mówiła Barbara Domagała, dyrektor Bydgoskiego Ośrodka Rozwiązywania Probolemów Alkoholowych.
- Noclegownie i schroniska są dla osób zdrowych, chorych trzeba odwozić do szpitali - stwierdził Jan Szopiński, wiceprzewodniczący bydgoskiej rady miasta. Powołał się na tym na art. 48 a ust. 5 ustawy o pomocy społecznej.
Wiceprzewodniczący Szopiński uważa też, że miasto powinno zaproponować i wesprzeć kogoś, kto poprowadzi w Bydgoszczy łaźnię i punkt z odzieżą dla bezdomnych.
- W Krakowie powstała pralnia i łaźnia, ale zainteresowanie nią było znikome - odpowiedziała Barbara Domagała. Dodała jednocześnie, że Bydgoszcz też mogłaby spróbować takiego rozwiązanie. - Ogłośmy konkurs ofert, może zgłosi się chętny - proponowała Domagała.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.
W programie między innymi o: skandalu podczas MP w Grudziądzu, szalonym rzucie w przerwie meczu we Włocławku i wypadku z udziałem czołgu w Bydgoszczy.