Agata i Sylwester są małżeństwem od kilku lat. Mają sześcioro dzieci, najmłodsze, kilkumiesięczne, jest poważnie chore. - Mieszkamy w bloku przy ulicy Dziewińskiej, w mieszkaniu po moim ojcu. Nie mam jednak uprawnień głównego najemcy, tych spraw nie da się szybko załatwić z uwagi na nieobecność brata, który ma do tego mieszkania takie same prawa jak ja. Mam tylko umowę ze Spółdzielnią "Południe", że mogę mieszkać do załatwienia tych spraw, nie dysponuję jednak prawem do zameldowania kogokolwiek, nawet własnego męża.
Mąż pani Agaty był zameldowany na ul. Fredry, u swoich rodziców, którzy ostatnio go wymeldowali. - Wszystko było zgodne z prawem - zapewnia Barbara Osińska, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich we włocławskim ratuszu. - Sąsiedzi potwierdzili, że ten pan od dłuższego czasu nie mieszka przy ulicy Fredry, nie miał też tytułu prawnego do mieszkania. Został więc wymeldowany na wniosek głównego najemcy.
Takich spraw jest we Włocławku dużo. Ludzie sami wymeldowują się z dotychczasowych mieszkań lub są wymeldowywani, zaś w miejscach, w których faktycznie przebywają nie ma możliwości ich zameldowania. Dotyczy to zamian mieszkań i przechodzenia do lokali w prywatnych kamienicach, gdzie musi być zgoda wszystkich współwłaścicieli na zameldowanie nowego lokatora. Wystarczy, że jeden odmówi podpisania zgody i meldunku nie będzie. Naczelnik Barbara Osińska przypomina jednak, że samo zameldowanie nie daje prawa do mieszkania.
**
Bezdomny z urzędu
(bas)
Rodzice wymeldowali ze swego mieszkania syna, mieszkającego od dawna u żony. Problem w tym, że żona nie ma tytułu prawnego do zajmowanego lokalu i nie może nikogo zameldować. Nawet własnego męża...