Marek Tyliński z "S" zakładów Cegielskiego powiedział, że takie rzeczy - czyli bijatyki - zdarzają się na demonstracjach. I że pracownicy Cegielskiego czują się przegrani. Nawet protesty pod domem premiera niczego nie dają.
Nie wiem, dlaczego związkowcy uznali rząd za adresata ich pretensji. Od przygotowania planu ratunkowego dla Cegielskiego jest zarząd tej firmy. Nie wiem, dlaczego ciężko pracujący podatnicy mają utrzymywać na życzenie związków istnienie nieruchawych kolosów. A zapowiedzi związkowców, że będzie to protest na miarę poznańskich wystąpień w 1956 roku uważam za co najmniej niestosowny.
Piszę to mając w pamięci, że sytuacja na kujawsko-pomorskim rynku pracy pogarsza się z miesiąca na miesiąc. I wiedząc, że w regionie co tydzień na bezrobocie odchodzą ludzie z małych firm i firemek. O nich się nie mówi i nie pamięta.
Bo nie mają związków za plecami.