https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bezrobotni nie chcą jechać z Dobrzynia nad Wisłą do PUP w Lipnie

Jan Jankowski/Tygodnik Lipnowski
Bezrobotni muszą osobiście stawiać się w urzędzie.
Bezrobotni muszą osobiście stawiać się w urzędzie. Marcin Jaworski
Na prośbę czytelników "Tygodnik Lipnowski" interweniował w sprawie zgłaszania się bezrobotnych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lipnie.

- Mieszkamy w Dobrzyniu nad Wisłą. Jesteśmy bezrobotni, ale zarejestrowani w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lipnie, jako poszukujący pracy. Musimy zgłaszać się w PUP tylko po to, aby podpisać listę. Nikt nam nic nie oferuje. Wszystko zajmuje góra dwie minuty, ale jechać trzeba - wyjaśniają mieszkańcy, którzy obawiając się urzędników nie chcą podawać swojego imienia i nazwiska. - Obliczyliśmy, że na przejazdy autobusem do Lipna wydajemy rocznie około 180 złotych. Dla nas to bardzo duży wydatek. Nie mamy pracy, nie mamy dochodów. Dla nas liczy się każdy grosz.

Zdaniem mieszkańców burmistrz Miasta i Gminy Dobrzyń mógłby coś zrobić, aby urzędnicy przyjeżdżali do Dobrzynia, by zebrać podpisy od osób bezrobotnych.- Problem jest mi znany - powiedział Jacek Waśko, burmistrz w rozmowie z "Tygodnikiem Lipnowskim".. - W tej sprawie rozmawiałem już z dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy oraz ze starostą lipnowskim. Proponowałem udostępnienie pomieszczeń, a nawet sprzęt, na przykład komputery. Dyrektor, jak i starosta przyjęli problem do wiadomości, i na tym się zakończył się podniesiony problem. Ja nie mogę im nic nakazać. To nie należy do moich kompetencji - dodaje Jacek Waśko.
Dyrekcja PUP informuje, że nie ma takiej możliwości, by bezrobotni odhaczali się w miejscu zamieszkania, a nie w urzędzie. - Nie ma takiej możliwości, abyśmy wykonywali naszą pracę poza miejscem urzędu pracy - wyjaśnia Mieczysław Rojek, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Lipnie. - To nieprawda, że pobyt w naszym urzędzie zaczyna się i kończy wyłącznie na podpisaniu listy przez osobę bezrobotną.

Zdaniem Mieczysława Rojka, od dawna nie jest to zwykłe podpisanie listy. - Każdy bezrobotny otrzymuje konkretną propozycję. Są to propozycje stażu lub pracy. Inna sprawa, że nie wszyscy bezrobotni chcą skorzystać ze złożonych przez nas propozycji - dodał. - Bycie bezrobotnym nie oznacza ciągłego przebywania w czterech ścianach i oczekiwania na telefon z propozycją zatrudnienia. Bezrobotni muszą się sami aktywizować. Kontakt z urzędem to także pewna forma aktywizacji.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Wy nic byście nie chcieli robić, tylko żądać i żeby wam wszystko podani pod nos...

z
z powiatu
Jak by dyrektor był z powiatu lipno wąskiego to by rozumiał a tak to co taki lesnik z Czernichów może wiedzieć o problemach dobrzynian czy tluchowian.
P
Piotr
Byłem mieszkańcem Dobrzynia od urodzenia przez wiele lat. Fajne miejsce lecz największą głupotą byłaby zgoda na podpisy w miejscu zamieszkania. Nie z tymi pseudobezrobotnymi... Drodzy Państwo większość pracuje na lewo biorąc wszelkie możliwe dodatki. I skarżą się że muszą wydać 180 zł. Żenujące... Byłem świadkiem sytuacji kiedy z UM Dobrzyń wychodziła pani z wojska polskiego (mieszkańcy znają dzielnice) i rozmawiała z koleżanką: "i co dała Ci ta ku..wa zasiłek?" o odpowiedzi tej pani to szkoda już nawet pisać. Oczywiście są osoby naprawdę bezrobotne ale to jest 10% ogółu. Dacie im podpisy w dobrzyniu to nadal będą zarabiać na czarno!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska