Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa warszawska według "czarnego scenariusza" czyli co by było, gdyby w 1920 roku zwyciężyli bolszewicy

Janusz Rulka
Polski plakat propagandowy z 1920 roku. Ilustracja udostępniona na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0
Polski plakat propagandowy z 1920 roku. Ilustracja udostępniona na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Fot. Wikipedia
W sierpniu 1920 r. nie ma "cudu nad Wisłą". Armia Czerwona dociera do Atlantyku! Jaki byłby nasz los, i Europy również, gdyby ten scenariusz się spełnił?

O alternatywnej wersji zdarzeń z sierpnia 1920 r., a także udziale wojsk z b. zaboru pruskiego oraz wysokiej śmiertelności wśród polskich i rosyjskich jeńców pisze bydgoski historyk, prof. Janusz Rulka.

W sierpniu 1920 r. niepodległa od półtora roku Polska, mająca nieustaloną jeszcze część granic - głównie na wschodzie i na Śląsku, znalazła się w krytycznej sytuacji. Wojska bolszewickiej Rosji w połowie sierpnia zajęły ogromną część Polski - od Brodnicy na północy, poprzez przedmoście Włocławka, Płock, Ciechanów, przedmoście Warszawy, środkowy Bug, aż po przedmieścia Lwowa i Dniestr na południu.

Dzisiaj historycy i publicyści specjalizujący się w tzw. "historii alternatywnej" zastanawiają się, jakie mogły być losy naszego narodu i państwa w przypadku zwycięstwa bolszewików. Z ich rozważań, opartych na porównawczych losach innych narodów oraz ówczesnych programowych założeniach komunistów, można z dużą dozą prawdopodobieństwa tę ewentualną rzeczywistość określić.

Były zabór pruski, niezależnie czy w Niemczech zwyciężyłaby rewolucja, czy nie, bolszewicy "podarowaliby" Niemcom. Sądząc po tym, jak w okresie międzywojennym polskość uległa wyniszczeniu w pozostałej przy Niemcach części Górnego Śląska oraz Śląska Opolskiego, nastąpiłoby ogromne wytępienie polskości w Wielkopolsce i na Pomorzu.

Z byłego Królestwa Polskiego (być może bez Chełmszczyzny) oraz Zachodniej Galicji (do Sanu) powstałaby Polska Republika Radziecka. O żadnej suwerenności mowy być nie mogło. Wskazywały na to zarówno losy tzw. republik związkowych wchodzących w skład ZSRR, jak i propozycje, które przedstawiła w połowie sierpnia 1920r. delegacja sowiecka na posiedzeniu w sprawie zawarcia pokoju z Polską. Polacy byliby w tej "polskiej republice" tępieni tak jak to miało miejsce w innych republikach w odniesieniu do narodu ukraińskiego, białoruskiego, gruzińskiego i innych.

Ponieważ opór przeciw rusyfikacji, kołchozom i niszczeniu Kościoła byłby u nas prawdopodobnie większy, więc i represje stalinowskie, szczególnie w latach 30., byłyby bardziej okrutne. Objęłyby one przynajmniej 5-10 milionów ludzi, głównie inteligencji i chłopstwa. Na wschód od Bugu polskość byłaby wytępiona tak, jak to zrobiono w latach 30. w tzw. polskich okręgach narodowych koło Mińska (Białoruś) i koło Żytomierza (Ukraina). W dużym zresztą stopniu władzom sowieckim udało się zrealizować politykę eksterminacji wobec Polaków na kresach po 1939 roku.

Wysiłkowi polskich żołnierzy z poboru i ochotników oraz ogromnemu poświęceniu, ofiarności i odwadze narodu w całej wojnie, a szczególnie w okresie bitwy warszawskiej (13-25 sierpnia 1920 r.) zawdzięczamy, że ten czarny scenariusz się nie sprawdził, pozwalając na 20 lat samodzielnego bytu, które zaowocowało najwspanialszym pokoleniem wolnych Polaków w całej tysiącletniej historii.

Jaki był udział jednostek wojskowych z byłego zaboru pruskiego w tej bitwie decydującej o naszym "być albo nie być"?

Bitwa warszawska składała się z dwu zasadniczych faz: obronnej (13-15 sierpnia) i ofensywnej (16-25 sierpnia). W fazie obronnej ważną rolę odegrała 15. (bydgoska) dywizja piechoty dowodzona przez gen. Władysława Junga. Broniła ona południowego rygla przedmościa warszawskiego, wokół szosy na Mińsk Mazowiecki - Siedlce, tak skutecznie, że ani przez moment nie było w tym rejonie dramatycznych przesileń, które wystąpiły na północno-wschodnim odcinku, w okolicach Radzymina i Ossowa.

Główny atak - znad Wieprza - na flankę i tyły Frontu Zachodniego, dowodzonego przez M. Tuchaczewskiego, przeprowadziło pięć dywizji: 14. poznańska, gen. Daniela Konarzewskiego, 16. pomorska (grudziądzka) - płk. Kazimierza Ładosia oraz 21. górska gen. Andrzeja Galicy. Wspólnie z 15. poznańskim pułkiem kawalerii dowodzonym przez płk. Władysława Andersa, a po jego zranieniu przez kpt. Leona Schmidta, stanowiły Czwartą Armię dowodzoną przez gen. Leonarda Skierskiego. Dalej na wschód, na linii Lubartów - Włodawa, atakowały: 1. dywizja piechoty legionów, płk. Dąb-Biernackiego, 3. dywizja piechoty legionów gen. Leona Berbeckiego i 4. brygada jazdy ppłk. Adama Nieniewskiego. Dowódcą tych jednostek był gen. Rydz-Śmigły.

Całością sił atakujących dowodził bezpośrednio marszałek Józef Piłsudski. Założywszy swą kwaterę w Puławach, doprowadził te jednostki do należytej organizacji i natchnął je duchem zwycięstwa.

W drugim dniu ofensywy, wojska Czwartej Armii, wspomagane od zachodu przez 15. DP, wspólnie zdobyły Mińsk Mazowiecki, Kałuszyn i Siedlce, a wojska gen. Rydza-Śmigłego - Białą Podlaską. Od 15 sierpnia trzon stopniowo wzmacnianej Czwartej Armii stanowiły dywizje: 14, 15 i 16 - wszystkie z byłego zaboru pruskiego, a nowoutworzonej Drugiej Armii generała Śmigłego: 1 i 3 DP Legionów oraz 21 dywizja górska.

Te dwie armie doprowadziły do przyciśnięcia większości wojsk bolszewickich do granicy Prus Wschodnich, zmuszając tych, którym nie udało się przedrzeć, albo do poddania się wojskom polskim (około 50 tys. jeńców) lub przejścia granicy niemieckiej (około 30 tys. Internowanych). Czwarta Armia zdobyła m.in. Ostrów Maz., Ostrołękę i Łomżę, a pod Kolnem zmusiła, osłabiony już korpus kawaleryjski Gaj-Chana do przejścia granicy pruskiej. Druga Armia zdobyła Białystok, twierdzę Brześć i twierdzę Osowiec.

Bitwa Warszawska była największą i decydującą w wojnie polsko-rosyjskiej 1919-20 roku. W większości publikacji popularnych zmagania polsko-sowieckie kończą się właśnie na opisie tej bitwy. Tymczasem był to dopiero pierwszy etap, bardzo istotny, ale nie ostateczny. Pod koniec sierpnia 1920 r. zacięte boje rozegrały się na południowej Lubelszczyźnie, gdzie w okolicach Komarowa (koło Zamościa) doszło do największej bitwy kawaleryjskiej tego czasu, między 1. Armią Konną Budionnego, a 1. Dywizją Jazdy gen. Rómmla. We wrześniu, Trzecia Armia gen. Sikorskiego rozbiła wojska sowieckie na Wołyniu.

Akordem końcowym wojny, który przekonał Rosjan do podpisania korzystnego dla nas pokoju ryskiego, była rozegrana w drugiej połowie września bitwa nad Niemnem. Po stronie polskiej walczyły: Druga Armia gen. Rydza-Śmigłego oraz Czwarta Armia gen. Skierskiego. Znów bezpośrednio dowodził nimi Józef Piłsudski. Druga Armia wyzwoliła wtedy występ suwalski, zajęła Grodno i przeprowadziła manewr oskrzydlający, zdobywając Lidę. Natomiast Czwarta Armia zajęła Wołkowysk, Słonim, Pińsk, a w połowie października 15. dywizja bydgoska zajęła Mińsk, w którym w owym czasie mieszkało kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

Wskutek minimalistycznej postawy polskiej delegacji pokojowej w Rydze, dywizja musiała się wycofać na zachód. Podobnie ze Słucka (słynne pasy słuckie) musiała się wycofać 16. dywizja grudziądzka. W ten sposób zachodnie okolice Mińska, zamieszkałe głównie przez Polaków, pozostały poza granicą (w latach 20. z terenów wokół miasta Kojdanów, przemianowanego na Dzierżyńsk powstał polski okręg narodowościowy, tzw. Dzierżyńszczyna). W latach 30. część tamtejszych rodaków wymordowano, innych przesiedlono na Sybir i do Kazachstanu.

Dywizje zmobilizowane w byłym zaborze pruskim (nie pisałem tu o 17. dywizji gnieźnieńskiej) odegrały ważną rolę w zwycięskiej wojnie z bolszewicką Rosją. O ich znaczeniu w walce o niepodległość Polski świadczy również liczba odznaczonych Krzyżem Virtuti Militari. Najwięcej kawalerów tego orderu było w 1. i 3. dywizji legionowej oraz 14. i 15. dywizji wielkopolskiej. Wielu z oficerów tych jednostek zginęło później w Katyniu i Charkowie. M.in. zamordowano tam, będącego już w stanie spoczynku, gen. Leonarda Skierskiego. Również w 1920 r. wojska rosyjskie, szczególnie oddziały kawaleryjskie, w okrutny sposób mordowały polskich jeńców, m.in. na przedpolach Lwowa.

Ludziom dającym się nabierać na propagandowe zagrywki władz rosyjskich dotyczących losów jeńców rosyjskich, których jakoby mordowano w Polsce, pragnę podać parę argumentów przeciwnych.

Śmiertelność w owym czasie wśród rannych i jeńców była bardzo duża, ponieważ żołnierze po obydwu stronach byli źle żywieni, źle umundurowani (szczególnie brakowało butów), a lekarze nie dysponowali jeszcze antybiotykami. Tak np. straty polskie w 1920 r. wynosiły ponad 12 tys. poległych i ponad 22 tys. (!) zmarłych z ran. Ponad 50 tys. uznano za zaginionych, z których duża część zmarła w sowieckiej niewoli. Paradoksalnie w latach 30. większość rosyjskiej (radzieckiej) kadry wojskowej dowodzącej w wojnie z Polską w 1920 r., została wymordowana na rozkaz Stalina. M.in. zostali zgładzeni: dowodzący Frontem Zachodnim M. Tuchaczewski, Frontem Południowo-zachodnim A. Jegorow, dowodzący poszczególnymi armiami - Sołohub, Jakir, Kork oraz dowódcy korpusów i dywizji - m.in. Gaj-chan, który z 3 korpusem doszedł do Lubicza, Włocławka i Płocka, Putna i Smolin, dowodzący dywizjami pod Radzyminem i tysiące innych. Ocaleli ci, którzy zostali w Polsce, nie chcąc wracać do powstałego już wtedy ZSRR.

***
Przy pisaniu tekstu korzystałem głównie z opracowań Lecha Wyszczelskiego "Operacja warszawska" oraz "Operacja niemeńska", a także Pawła Wieczorkiewicza "Łańcuch śmierci".
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska