Dla mnie niepoczytalność zamachowca była oczywista od początku. Ale nie dla polityków. Atmosfera strachu wśród posłów, wzajemne oskarżenia, błyskawiczne przyznawanie ochrony BOR nakręciły spiralę społecznych emocji. A niemądre teorie PiS o tym, że to rząd i Platforma doprowadziły do morderstwa na tle politycznym sprawiły, iż nastąpił prawdziwy wysyp gróźb. Z czymś takim nie mieliśmy do czynienia przez 20 lat, aż tu raptem pojawiło się całe komando wariatów. O donosach, pogróżkach, groźbach kolejnych zamachów politycznych piszemy już codziennie.
Czytaj też: Tajemnice laptopa Ryszarda C. Chciał skonstruować bombę
Wczoraj śląski działacz PiS zaprezentował na konferencji list kolejnego oszołoma, który grozi Jarosławowi Kaczyńskiemu zamachem bombowym. Zastanawiam się, jaki był cel tej konferencji, o której poinformowały wszystkie media? Czy każdy polityk (a wielu z nich dostaje podobne groźby), który jest adresatem pogróżek, powinien uroczyście informować o tym społeczeństwo? Moim zdaniem wystarczyłoby doniesienie do prokuratury.
Ale w ten sposób nie stwarza się atmosfery strachu, zagrożenia i męczeństwa.
Udostępnij