Bydgoski oddział Kongresu Nowej Prawicy uważa, że straż miejska, zamiast służyć obywatelom, stała się aparatem ucisku. Zbierają podpisy pod listą poparcia dla inicjatywy referendalnej.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Działacze partii Janusza Korwina-Mikkego podkreślają przy tym, że likwidacja instytucji przyniosłaby miastu niezbędne oszczędności. Bo wydaje ono na utrzymanie straży miejskiej około 13 mln złotych.
Inicjatywa referendalna spotyka się z dużym zainteresowaniem. - Tylko w ciągu ostatnich 20 minut zebraliśmy już 100 głosów poparcia - mówił nam wczoraj Gracjan Sojka, który zajmował się zbieraniem podpisów w centrum Bydgoszczy.
Przeczytaj również: Bydgoszcz. Politycy: - Niech mieszkańcy decydują o losie straży miejskiej
Przechodnie popierający inicjatywę nie żałowali gorzkich słów pod adresem straży miejskiej. - To darmozjady, które są zupełnie niepotrzebne - przekonywał Adrian Wiśniewski, który poparł inicjatywę Nowej Prawicy. - Wystarczy, że ktoś napije się piwa na ławce, a jest przez nich traktowany jak najgorszy przestępca.
- Strażnicy mają mniejsze uprawnienia od policji, przez co, moim zdaniem, ich działania są bardziej represyjne - dodaje Piotr Copija, który również złożył swój podpis pod listą poparcia. - Pieniądze, które idą na straż miejską, lepiej przeznaczyć chociażby na dofinansowanie policji.
Zobacz także: Co najczęściej robi strażnik miejski? Zakłada blokady
Działacze KNP zwracają uwagę, że straż miejską zlikwidowało już wiele gmin w Polsce, jak np. Stalowa Wola czy Chrzanów. Czy poza Bydgoszczą w ich ślad mogą pójść także inne miasta naszego regionu? - Wiele naszych oddziałów analizuje funkcjonowanie straży miejskiej w poszczególnych miastach - mówi Piotr Najzner, szef regionalnych struktur Nowej Prawicy. - Poprzez takie inicjatywy nie szukamy bowiem szumu lub reklamy. Musi to być akcja, która ma sens i podstawy, jak w przypadku Bydgoszczy. By bydoskie referendum mogło się odbyć, inicjatywę musi poprzeć 10 proc. mieszkańców miasta, uprawnionych do głosowania, czyli około 30 tys. osób.