Danił Oriechin, Robert Karczocha i Siemion Garszin byli najlepszymi napastnikami toruńskiej drużyny. Oriechin był najskuteczniejszym napastnikiem sezonu zasadniczego. W sumie dla Energi strzelili 67 goli i zaliczyli 94 asysty. Po sezonie klub chciał ich zatrzymać, ale rozmowy trwały krótko i zakończyły się niepowodzeniem. Cała trójka wybrała Zagłębie Sosnowiec, które skusiło hokeistów m.in. sporą sumą za same podpisy na kontraktach.
To chyba nie koniec ich toruńskiej historii. Cała trójka w mediach społecznościowych zamieściła w tym tygodniu taki sam komunikat: "Ze względu na to, że przeniosłem się do innego klubu, TKH nie zapłacił mi moich pieniędzy, które zarobiłem krwią i potem. Bardzo dziękuję!".
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Toruński klub przyznał, że kwoty zostały zredukowane, ale o wysokość kar, które były przewidziane w umowach i regulaminie. Przede wszystkim chodziło o to, że hokeiści negocjowali kontrakt z innym klubem przed zakończeniem sezonu. Energa zarzuciła hokeistom także niesportowy tryb życia.
Energa wylicza długą listę grzeszków hokeistów:
- Negocjacje z innymi klubami w trakcie najważniejszej części sezonu, co jest wprost zabronione do końca obowiązywania umowy z klubem (taki zapis stosują wszystkie drużyny – celem ich stosowania jest koncentracja zawodników na meczach, a nie licytowanie kontraktów
- Spotykanie się z działaczami drużyn przeciwnych i negocjowanie kontraktu w trakcie trwania sezonu)
- Nie stosowanie się do klauzuli zachowania tajemnicy kontraktu
- Publiczne obrażanie i podważanie autorytetu trenera
- Nieuzasadnione niestawianie się na treningach drużyny
- Nierozliczenie się z Klubem z dodatkowych świadczeń bonusowych nie wynikających z kontraktu.
KH Energa rozważa kroki prawne przeciwko hokeistów, których oskarża o godzenie w dobre imię klubu.
