Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały naród buduje dom Skwarcowa (komentuje Adam Willma)

Adam Willma
Obelisk ku czci polskich oficerów zabitych przez powstańców listopadowych
Obelisk ku czci polskich oficerów zabitych przez powstańców listopadowych Wikipedia
Mało kto pamięta, że pierwszy pomnik, który stanął w sąsiedztwie "Pałacu Saskiego" upamiętniał lojalnych wobec cara polskich żołnierzy zabitych przez powstańców listopadowych.

Sprawowanie władzy to sprawa dość uciążliwa. Najeździ się człowiek, narobi poważnych min, nagada się. I to często w sprawach, które kompletnie go nie interesują. Życie osobiste wykasowane, przyjaciele na boku, w dodatku każdy gest w cieniu sondaży i specjalistów od PR. Jest jednak we władzy coś narkotycznego i jednym z tych czynników jest możliwość stawiania sobie pomników. Z tego powodu burmistrzowie i wójtowie kochają hale sportowe i aquaparki. Jakież to miłe, na emeryturze przejechać się z wnukiem i pokazać dziecięciu, co pięknego dziadek po sobie pozostawił. Tym bardziej, że nieletni wnusio nie zapyta przecież dziadziusia “Kto za to zapłacił”.

Nie będę się pastwił nad trzecim pomnikiem Lecha Kaczyńskiego w Warszawie, bo 2,5 miliona w zestawieniu z wydatkami budżetowymi to kwota na waciki. Nie da się tego powiedzieć o odbudowie Pałacu Saskiego - gadżeciku, który zaserwowali nam PR-owcy Andrzeja Dudy. Fajnie kiedy władza nie boi się odważnych przedsięwzięć, problem w tym, żeby były sensowne.
Problem w tym, że Pałac Saski nie był ani “pałacem” (ten został wyburzony w XIX wieku) ani “saskim”, bo formę wielkiej rezydencji, w guście koszarowym, nadał mu rosyjski kupiec tabaczny Igor Skwarcow. Rosjanin miał z okien widok na monstrualną cerkiew Aleksandra Newskiego i towarzyszącą mu 70-metrową dzwonnicę. Mało kto pamięta, że pierwszy pomnik, który stanął w sąsiedztwie budynku upamiętniał lojalnych wobec cara polskich żołnierzy zabitych przez powstańców listopadowych.
Zapewne prezydent Duda mógłby ogłosić, że na miejscu pałacu stanie coś na miarę nowoczesności, ale istniało polityczne ryzyko, że podległy ratuszowi konserwator zabytków wypunktuje pomysł. Tak więc w centrum Warszawy stanie atrapa marnego zabytku, którego funkcjonalność w dzisiejszych czasach jest co najmniej dyskusyjna. Do tego - jak ktoś słusznie zauważył - zniszczona przez niemieckiego okupanta, odbudowana przez polskiego podatnika. Na początek jednak podatnik będzie musiał sfinansować nowe etaty w specjalnie w celu odbudowy powołanej instytucji.

Lech Kaczyński, jeszcze jako prezydent Warszawy, podsumował straty związane ze zniszczeniem Warszawy na 45,3 mld. dolarów. Koszt odbudowy poniósł po wojnie cały kraj. O ile jednak w tamtym czasie psychologiczna podbudowa przedsięwzięcia była czytelna, dziś trudno w nim dostrzec coś więcej niż budowanie wizerunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska