Pierwszy krok już jest, ale podejrzewają, że będzie to droga prez mękę. Do zdesperowanych z gminy Lubiewo przyłączą się pewnie inni. - Do tematu podchodzimy emocjonalnie, ale nie ma się co dziwić, kiedy mam na przykład wyszacowane szkody na 10 tys. zł, ale w rzeczywistości tracę 15 tys. zł, bo moja pszenica jest wysokiej jakości, na co już nikt nie patrzy - tłumaczy Tomasz Żelazny, który ma gospodarstwo w Suchej. - Zwierzyna robi szkody, a wycenia je nadleśnictwo albo obwód łowiecki. Jak się z wyceną nie zgadzamy, to mamy iść do sądu. Ciekawe, co zrobiliby leśnicy, gdybyśmy my wyceniali szkody i mówili, że jak się nie podoba, to niech składają wniosek do sądu.
Partia Polujących
Rolnicy domagają się uczciwego arbitrażu i niezależnych komisji, które będą szacować szkody. - Komisje powinny być bezstronne, niezależne od Lasów, wtedy każdy będzie wiedział, że jest uczciwie - wyjaśnia Żelazny. - Swoje uprawy Lasy grodzą przed zwierzyną. Niech sfinansują grodzenia naszych. A do 100 kg żyta na hektarze w ogóle nie ma szacunku. A to jest przecież strata 80 zł. Gdzie tu uczciwość?
Rolnicy mówią, że nie są w stanie żywić stad jeleni, których w okolicach gminy Lubiewo nie brakuje. - Partia Polujących to największa siła w Polsce i nie mamy z nią szans - narzekają.
W lesie też
Zwierzyna niszczy nie tylko pola. - Mam szkody również w lesie - mówi Leon Zakryś z Klonowa. - Teraz stada jeleni trochę przegonili, ale na jak długo? Nawet najlepsza ustawa nas nie ochroni. Trzeba uczciwych ludzi do szacowania szkód.
Rolników bolą też ceny brane do szacunków. - Do podatku rolnego bierze się cenę kwintala pszenicy 800 zł, ale do szkód leśnicy mają inną, 450 zł - narzeka Stanisław Ziegert, radny Rady Gminy Lubiewo. - Byłem w powiecie na specjalnie zwołanej komisji, ale ona nic nie wniosła do sprawy. Tego nie można tak zostawić.