Nie milkną kontrowersje wokół planowanej fuzji pogotowia ratunkowego, szpitala zakaźnego i psychiatrycznego z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym. Co z połączenia mogą mieć pacjenci?
Niższe koszty utrzymania i silna pozycja
Zapytaliśmy o to zarządzających skonsolidowanymi jednostkami w naszym regionie.
Jednym z pierwszych w kraju było połączenie szpitali w Grudziądzu i Brodnicy w 2006 r. Jak zapewnia Marek Nowak, dyrektor jednostki, była to słuszna decyzja, bo dzięki niej udało się zlikwidować długi obu placówek.
- Zła sytuacja finansowa szpitali była zresztą powodem do przeprowadzenia fuzji - przekonuje Nowak. - Udało nam się wyjść z tej trudnej sytuacji, pracownicy otrzymują wynagrodzenia. Dziś uzyskujemy też dodatni wynik finansowy, i co ważne - mamy lepszą pozycję w negocjowaniu umów z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Dla pacjenta liczy się to, że świadczenia realizowane są na lepszym poziomie, bo szpital dzięki zaoszczędzonym na administracji pieniądzom (ok. 300 tys. zł miesięcznie) może nie tylko dobrze funkcjonować, ale i inwestować. - Mamy lądowiska dla helikopterów zarówno w Grudziądzu, jak i w Brodnicy, co pozwala na szybki transport pacjentów w poważnych przypadkach - podkreśla Nowak.
Zalety fuzji docenia także szef połączonych szpitali w Nakle i Szubinie. Jednak przekonuje - sposób
działania władz samorządu był inny niż w przypadku toruńskich placówek.
- Zanim rada powiatu podjęła decyzję, najpierw przygotowała projekt, analizę finansową, której opracowanie zlecono firmie consultingowej - wyjaśnia Tomasz Ławrynowicz, dyrektor Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Nowy Szpital w Nakle i Szubinie. - Potem nad tym dokumentem pochylili się radni, którzy ostatecznie postanowili "wejść" w ten projekt.
Za mało łóżek?
W założeniach do koncepcji rozbudowy WSZ na potrzeby przeniesienia szpitala psychiatrycznego i zakaźnego widnieje konkretna liczba łóżek, jakie mają znaleźć się w dobudowanym budynku. Jest ona niższa od tego, co dziś oferują placówki. Zdaniem części lekarzy zmniejszanie ich może powodować, że zmniejszą się też możliwości lecznicze konsolidowanych szpitali.
Nie zawsze też do fuzji dochodzi, jak w przypadku jednostek w Wodzisławiu i Rudyktowie, gdzie samorząd zdecydował odstąpić od łączenia szpitali, bo po analizie wyszło, że korzyści z tego nie będzie.
Za to zewnętrzni eksperci przestrzegają przed powoływaniem ogromnych kombinatów, bo stają się one trudne do sterowania. W wywiadzie dla portalu Rynek Zdrowia podkreślają, że takie działania mogą nasilać monopolizowanie świadczeń medycznych. - Trzeba jednak pamiętać, że łączenie szpitali w jakiejś mierze może ograniczać konkurencję, która w ochronie zdrowia i tak jest niewielka, bo pieniądze nie idą za pacjentem - przestrzega Christoph Sowada, ekonomista ochrony zdrowia z Instytutu Zdrowia Publicznego UJ.
Dziś torunianie nie znają nawet wyników fuzji jednostki na Bielanach ze szpitalem dziecięcym i Centrum Stomatologii, która od kilku miesięcy działa na nowych warunkach. Jak skonsolidowane jednostki odczuły skutki fuzji? Więcej jest zalet czy wad? Szef złączonych placówek informuje, że na zlecenie urzędu marszałkowskiego przygotowywany jest właśnie raport w tej sprawie.
- Dane są w trakcie opracowywania - informuje Andrzej Wiśnicki, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »