Zbulwersowana zatrudnieniem córki Prądzyńskiej w radzie jest Elżbieta Kuczkowska-Stormann. Zwraca uwagę, że nie tak miało być, gdy nowa ekipa przejmowała stery w Spółdzielni Mieszkaniowej. - Widziałam tę panią, jak wypełniała dokumenty w biurze Spółdzielni, ale liczyłam, że się mylę. Niestety, okazało się, że to prawda - mówi "Pomorskiej".
Informacja o zatrudnieniu osoby spokrewnionej z członkiem rady nadzorczej rozeszła się w Chojnicach pocztą pantoflową. W naszej redakcji odebraliśmy kilka telefonów od oburzonych Czytelników. Część nie przebierała w słowach. - Nie to nam obiecywano - mówią rozżaleni. - Okazuje się, że znajomości nadal są najważniejsze.
Anna Prądzyńska jest niedostępna. A osoba, która odebrała telefon w Spółdzielni, powiedziała, że córka Prądzyńskiej z pewnością nie będzie z nami rozmawiała.
Z kolei prezes Wiesław Szczęsny nie zamierza dzielić się z Czytelnikami informacjami na temat kwalifikacji nowo zatrudnionej. - Jeżeli jacyś spółdzielcy będą zainteresowani taką wiedzą, to ją im udostępnimy - mówi.
Prądzyńska ma zajmować się sprawami bhp. Wybrano ją z pięciu chętnych. Konkursu nie było, nigdzie nie można było znaleźć informacji o naborze. - Wakatu nie było, ale panu, który zajmował się sprawami bhp, wygasają uprawnienia - mówi Szczęsny.
Dlaczego nie mógł ich przedłużyć? - To wiekowy człowiek, nie było sensu - mówi Szczęsny. - Zresztą wkrótce odejdzie na emeryturę.
CHOJNICE Bez konkursu, dzięki znajomościom?
ANNA KLAMAN

Anna Prądzyńska
Od kwietnia w Spółdzielni Mieszkaniowej pracuje córka Anny Prądzyńskiej, członkini rady nadzorczej. Nie brakuje głosów, że tak nie powinno być. Prezes nic zdrożnego w tym nie widzi.
Podaj powód zgłoszenia
w
Ani Prądzyńska, ani Szczęsny wstydu nie mają. Takie zachowanie jest po prostu niesmaczne i trudne do strawienia. Znam osobę, która w Spółdzielni zajmuje się BHP i daleko jej jeszcze do wieku emerytalnego a może po prostu prezes nie zna swoich pracowników? To jest oburzające, jak zachowują się ci ludzie. Tak oczerniali poprzednie władze, a sami są jeszcze gorsi. Zgadzam się z opiniami, że takich ludzi trzeba jak najszybciej się pozbyc z władz Spółdzielni.
G
Stanisław Kowalik grzmiał na poprzedni zarząd i radę nadzorczą . Okazało się , ,ze nic się nie zmieniło na lepsze . Farbowany z trwałą ondulacją na głowie potrafi wykorzystać każdą sytuację do swojej promocji . Ile razy jeszcze dacie mu się nabrać ? Podziękujcie mu teraz pod jego oknem .
Kpina, kpina i jeszcze raz kpina z nas spółdzielców. Czy oni (zarząd) uważają, że my jesteśmy jacyś niedorozwinięci, czy jak, że nie potrafimy wyciągać wniosków z takich zdarzeń?!
G
W zakładach liczących do 100 pracowników , sprawy bhp powierza się zgodnie z Rozporządzeniem jednemu z pracowników lub korzysta z usługi z zewnątrz . Zatrudnienie na całym etacie behapowca , jest rozrzutnością , która mówi wyraźnie spółdzielcom : zapomnijcie o obniżce czynszów. Obecny prezes to kompletne nieporozumienie .
a
Napiszcie, że to jakiś spóźniony prima aprilis. Przecież miały być zmiany, miało być odchudzenie administracji, a tu zatrudnia się na etacie bhp-owca. U mnie w zakładzie pracy też jest taka osoba, ale wykonuje te zajęcia niejako dodatkowo. Zupełnie nie chce mi się to pomieścić w głowie. Co za rozrzutność i to za nasze spółdzielcze pieniądze. LUDZIE WSTYDU NIE MACIE.
s
To po prostu bulwersujące!!! Nie widzę innej możliwości, jak złożenie rezygnacji przez tą panią , a jak nie, to taką osobę należy jak najszybciej odwołać! Rada to nie miejsce dla takich osób!