"Lutnia" podczas koncertu w bazylice
(fot. Daniel Frymark)
- Na to spotkanie czekaliśmy 90 lat - żartował ks. proboszcz Jacek Dawidowski, opiekun chóru i jego dobroczyńca. - Życzę dobrych wrażeń.
Zebrani usłyszeli historię chóru w pigułce - od jego powstania w 1919 r. po rozkwit za czasów dyrygentury prof. Franciszka Gierszewskiego i kontynuację za Franciszka Koperskiego oraz Sebastiana Makowskiego. Chór nie odnalazł się we współpracy z Piotrem Pawlickim, bo nie pociągał go nurt gospel, dlatego z radością przyjął obecnego dyrygenta Przemysława Woźniaka, który kultywuje dawne tradycje chóru.
Ale "Lutnia" ma kłopot. Starzeje się i potrzebuje zastrzyku młodej krwi. - Trzeba nowych ludzi - wyznają chórzyści. - Apelujemy, przyjdźcie do nas.
Potem było już tylko śpiewanie - od "Gaude Mater" po Mozarta, część utworów w wykonaniu sopranistki Karoliny Maczek-Rynkowskiej z towarzyszeniem organów, na których grał Dariusz Rynkowski, oboje z Bydgoszczy.
Po koncercie na stojąco i gratulacje oraz życzenia i kwiaty stały się najlepszym podziękowaniem.
- Życzę wam długich lat - mówił burmistrz Arseniusz Finster. - Sądzę, że wasz apel nie pozostanie bez odzewu i przyjdą do was młodzi ludzie. 'Lutnię" pamiętam od kołyski, bo śpiewał w niej mój ojciec, pamiętam prof. Gierszewskiego i wielu z was. Swoim śpiewaniem promujecie Chojnice i za to jestem wam wdzięczny.
Mszę św. dziękczynną w intencji "Lutni" odprawił ks. infułat Stanisław Grunt. A po koncercie i modlitwie chórzyści spotkali się na przyjęciu w restauracji "Sukiennice".
Wyjadą do Niemiec
W czerwcu chórzyści będą koncertować w Niemczech, ale z pewnością jeszcze w tym roku będzie można ich posłuchać w Chojnicach, bo towarzyszą wiernie wszystkim ważniejszym wydarzeniom i uroczystościom.
Kto ciekaw historii chóru, może się zaopatrzyć w książeczkę autorstwa Przemysława Woźniaka - do nabycia w biurze parafialnym bazyliki.
Skronie posiwiały, werwa może już nie ta, ale chórzyści chojnickiej "Lutni" nadal oddają się swojej pasji. We wtorek dali koncert w bazylice mniejszej gorąco przyjęty przez publiczność.
- Na to spotkanie czekaliśmy 90 lat - żartował ks. proboszcz Jacek Dawidowski, opiekun chóru i jego dobroczyńca. - Życzę dobrych wrażeń.
Niech przyjdą młodzi
Zebrani usłyszeli historię chóru w pigułce - od jego powstania w 1919 r. po rozkwit za czasów dyrygentury prof. Franciszka Gierszewskiego i kontynuację za Franciszka Koperskiego oraz Sebastiana Makowskiego. Chór nie odnalazł się we współpracy z Piotrem Pawlickim, bo nie pociągał go nurt gospel, dlatego z radością przyjął obecnego dyrygenta Przemysława Woźniaka, który kultywuje dawne tradycje chóru.
Ale "Lutnia" ma kłopot. Starzeje się i potrzebuje zastrzyku młodej krwi. - Trzeba nowych ludzi - wyznają chórzyści. - Apelujemy, przyjdźcie do nas.
Promocja z nutami
Potem było już tylko śpiewanie - od "Gaude Mater" po Mozarta, część utworów w wykonaniu sopranistki Karoliny Maczek-Rynkowskiej z towarzyszeniem organów, na których grał Dariusz Rynkowski, oboje z Bydgoszczy.
Po koncercie na stojąco i gratulacje oraz życzenia i kwiaty stały się najlepszym podziękowaniem.
- Życzę wam długich lat - mówił burmistrz Arseniusz Finster. - Sądzę, że wasz apel nie pozostanie bez odzewu i przyjdą do was młodzi ludzie. 'Lutnię" pamiętam od kołyski, bo śpiewał w niej mój ojciec, pamiętam prof. Gierszewskiego i wielu z was. Swoim śpiewaniem promujecie Chojnice i za to jestem wam wdzięczny.
Mszę św. dziękczynną w intencji "Lutni" odprawił ks. infułat Stanisław Grunt. A po koncercie i modlitwie chórzyści spotkali się na przyjęciu w restauracji "Sukiennice".
W czerwcu chórzyści będą koncertować w Niemczech, ale z pewnością jeszcze w tym roku będzie można ich posłuchać w Chojnicach, bo towarzyszą wiernie wszystkim ważniejszym wydarzeniom i uroczystościom.
Kto ciekaw historii chóru, może się zaopatrzyć w książeczkę autorstwa Przemysława Woźniaka - do nabycia w biurze parafialnym bazyliki.