ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC - CHOJNICZANKA 0:2 (0:0)
Bramki: Mikołajczyk (60), Gibczyński (82).
CHOJNICZANKA: Baran - Mikołajczyk, Sierant, Jakosz, Lenart, Pestka (71. Fabich), Pach, Ziemak, Noga, Kwietniewski (81. Kret), Rusinek (57. Gibczyński).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 1500 (40 z Chojnic). Żółte kartki: Sierant.
W świetnych humorach wracali z dalekiego Sosnowca piłkarze Chojniczanki, którzy jako pierwsi pokonali jesienią jednego z faworytów do awansu - Zagłębie. Po wyrównanej pierwszej połowie był bezbramkowy remis, choć obie drużyny stworzyły sobie po kilka niezłych sytuacji. W bramce Chojniczanki świetnie spisywał się Baran, broniąc nawet w sytuacjach sam na sam, m.in. po fatalnym błędzie Roberta Sieranta.
Druga połowa należała już zdecydowanie do Chojniczanki. Przewagę chojniczanie udokumentowali dwoma bramkami, choć dobrych sytuacji mieli o wiele więcej. W 60. min. piłkę po strzale Tomasza Pestki wybił bramkarz, ale dobił ją do siatki Michał Mikołajczyk. W 82. min. bramkę na 2:0 strzelił Szymon Gibczyński, wykorzystując sytuację sam na sam po świetnym podaniu Ziemaka. A gdyby doskonałe sytuacje wcześniej wykorzystał Piotr Kwietniewski, to goście wygrali by jeszcze wyżej.
Zagłębie nie miało atutów, by odebrać gościom zasłużone zwycięstwo. Po meczu piłkarze Chojniczanki z radości tańczyli na środku boiska oraz razem z kibicami, którzy tego dnia przjechali na mecz łącznie 1000 kilometrów, świętowali pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Teraz Chojniczanka nie może spocząć na laurach i wygrać z ostatnią w tabeli Polonią Nowy Tomyśl (mecz w niedzielę o 17.00).
Grzegorz Kapica
trener Chojniczanki
- To był kapitalny mecz, tu nikt nie odstawiał nogi. Oprócz dwóch strzelonych goli mieliśmy jeszcze kilka świetnych sytuacji do podwyższenia wyniku. Ręce same składały się do oklasków. Wygraliśmy zasłużenie, co potwierdzili również gospodarze.