Podczas walk w 1945 roku zginęło ich blisko 900. Pierwsze skrzypce w tym fałszującym niemiłosiernie chórze gra miejscowy nauczyciel muzyki i radny Piotr Pawlicki, zwany przez niektórych świętym. Magister św. Piotr dostaje spazmów na widok czerwieni, a jeśli ten kolor ozdabia gwiazdę - przyćmiewa mu umysł. Dla Pawlickiego cmentarne (!) gwiazdy to swastyki, a prości sowieccy żołnierze leżący pod nimi to gwałciciele, mordercy i złodzieje. Rozumowanie św. Pawlickiego jest proste jak konstrukcja sierpa i młota: wychowana na "Czterech pancernych" młodzież męska i żeńska nie wie, że żołnierze radzieccy to potwory spod znaku pięcioramiennej swastyki.
Pawlicki zatem najpierw żądał zdemontowania cmentarnych gwiazd, później ich zamalowania, a wreszcie - przykrycia rosyjskimi flagami. I jak każdy perfekcjonista domaga się jakiejś podkładki z IPN, rzecz jasna na piśmie. Miałby to być - słuchajcie, słuchajcie! - certyfikat potwierdzający, że czerwona gwiazda jest znakiem hańby.
Kilkunastu prawicowych chojniczan Duch święty natchnął już wcześniej. Cztery lata temu na uroczystą sesję rady miasta z okazji 60 rocznicy wyzwolenia spod okupacji niemieckiej burmistrz zaprosił konsula generalnego Federacji Rosyjskiej. Wtedy czterech nawiedzonych radnych rozrzuciło ulotki informujące o zbrodniach rosyjskich w Czeczenii, a niejaki Zieliński wygłosił wykład na temat wyższości zbrodni sowieckich nad niemieckimi.
W znajdującej się nieopodal Lasku Miejskiego chojnickiej Dolinie Śmierci Niemcy podczas okupacji rozstrzelali około dwóch tysięcy mieszkańców Chojnic i okolic. Tylko jesienią 1939 roku hitlerowcy zamordowali ponad 500 mieszkańców Chojnic, w tym chłopca, który jakiemuś Szwabowi wybił kamieniem szybę. A jesienią 1944 roku pod Chojnicami hitlerowcy rozstrzelali 800 powstańców warszawskich.
W jakim chórze śpiewałby dziś mgr Pawlicki, gdyby nie ta horda Sowietów? Chyba tylko anielskim...