Sprawa dotyczy napadu, do jakiego doszło na bydgoskiej starówce 18 sierpnia 2012 roku.
Wtedy to opodal Starego Rynku znaleziono 39-letniego Wojciecha Ciąrzyńskiego leżącego nieprzytomnego na chodniku. Trzy dni później mężczyzna zmarł w szpitalu z powodu poważnych obrażeń głowy. Osierocił dwójkę dzieci i zostawił żonę.
Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną. Po kilku tygodniach poszukiwań sprawców napadu policjanci zatrzymali liczących 18 i 19 lat Klaudiusza W. i Pawła B. Do dziś nie przyznają się oni jednak do pobicia Ciąrzyńskiego.
W sprawie miało wczoraj dojść do przełomu. Matka jednego z oskarżonych powołała bowiem świadka - Raula G., który miał wskazać innego sprawcę śmiertelnego pobicia. Do posiadania takiej wiedzy miał się przyznać koledze z celi aresztu.
Przeczytaj także: Śmiertelne pobicie Wojtka. Świadek: - Kłamałem, bo chciałem się zemścić na kolegach
Powołany świadek stanowczo jednak temu zaprzeczał:
- To śmieszne, że wystąpiła taka sytuacja - mówił.
- Chętnie skonfrontuję się ze świadkiem, który mnie pomawia i poddam się badaniom DNA. Czuję się dotknięty wmieszaniem mnie w tą sprawę. Szkodzi to moim relacjom rodzinnym - podkreślał.
Świadek przyznał, że feralnego wieczoru 18 sierpnia 2012 roku przebywał w pobliżu miejsca, gdzie pobito Ciąrzyńskiego, ale nie widział nikogo, kto mógłby być sprawcą napaści.
Nic istotnego do sprawy nie wniosły także zeznania drugiego powołanego wczoraj świadka - Marcina M. z Bydgoszczy. Przyznał on co prawda, że znał z widzenia oskarżonych, bo mieszkali w jego okolicy, ale nie słyszał nigdy nawet o brutalnym pobiciu, którego mieli się dopuścić.
Będziemy nadal przyglądać się tej sprawie i relacjonować jej przebieg na łamach Gazety Pomorskiej.
Czytaj e-wydanie »