Więcej komentarzy na stronie www.pomorska.pl/komentarz
Nieprzypadkowo cytuję ten dowcip. Wczoraj bowiem okazało się, że w referendum miejskim poległ prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Nie twierdzę, że za sprawą zwałów śniegu bydgoszczanie mają zorganizować referendum - nie ma to już sensu. Ale warto pamiętać jesienią o bydgoskiej zimie, która sparaliżowała prezydenta.
Sprawa Kropiwnickiego ma też inny, polityczny kontekst. Jak wiadomo, prezydent Łodzi rządził z partyjnego zlecenia Prawa i Sprawiedliwości. Toteż nie dziwota, że prezes Jarosław Kaczyński uznał wczoraj klęskę "Kropy" za jego sukces. Powiedział dosłownie tak: "Kropiwnicki, choć został odwołany, to i tak wygrał, bo większość mieszkańców Łodzi nie poszła zagłosować". Wspomniał też, że należy zmienić zasady odwoływania prezydentów (!) żeby nie dochodziło do moralnie niedobrych paradoksów".
Akurat o moralnych paradoksach "Kropy" publicznie bym nie wspominał. Bogobojny ów prezydent lubił czasem pożartować i pytać strażników miejskich: "A gdzie masz ch... czapkę"?