- To moja pierwsza konferencja, jako europosła ziemi kujawsko-pomorskiej. To brzmi dumnie - stwierdził wczoraj w Bydgoszczy deputowany PiS Ryszard Czarnecki.
Na początku nawiązał do swych licznych oponentów, którzy przez całą kampanię zarzucali mu, że jest spadochroniarzem. Przypomniał, że on sam zdobył teraz więcej głosów niż cała wojewódzka lista PiS w poprzednich wyborach. Jak stwierdził, ma nadzieję, że za pięć lat wszyscy w regionie będą z niego dumni.
Na potwierdzenie tych prognoz zapowiedział otwarcie całej sieci swoich europoselskich biur. Będą w Bydgoszczy, Włocławku, Inowrocławiu, Grudziądzu i Toruniu. Ale także na wsiach, co jego zdaniem jest chyba taką pierwszą, europoselską inicjatywą. Deputowany podkreślał, że właśnie wyborcza frekwencja na wsiach powinna bowiem skłonić polityków do działań, by przekonać to środowisko do europarlamentu. Czarnecki oświadczył, że do tworzenia biur przystępuje od 18 lipca, zaraz po zapowiedzianej 4 dni wcześniej inauguracji europarlamentu.
- Chcę być dobrym ambasadorem naszego regionu. Uważam, że dla dobra jego interesów nie można grać solo, ale zespołowo - stwierdził deputowany. Wezwał swoich dawnych rywali, europosłów Tadeusza Zwiefkę z PO i Janusza Zemke z SLD, by razem stworzyli nieformalny, zespół europarlamentarzystów. Jego zdaniem powinien on się regularnie spotykać i omawiać możliwości pomocy dla regionu. Także m.in. z udziałem marszałka i wojewody.
- Warto, by to trio razem współpracowało i dziś wyciągam rękę do obu moich kolegów - stwierdził Ryszard Czarnecki.
Nawet tuż po wyborach obietnice polityków zawsze brzmią mile dla ucha. Ale jak będzie naprawdę, przekonamy się już... za pięć lat.