Arriva Polski Cukier Toruń - Śląsk Wrocław 78:75 (20:22, 24:22, 11:7, 23:24)
Arriva Polski Cukier: Diggs 22 (4), Kunc 19 (4), Tomaszewski 7, Filipović 4, 6 as., Vucić 0 oraz Smith 16 (2), Diduszko 5 (1), Cel 3, Lipiński 3 (1)
Śląsk: Gołębiowski 13 (2). Voinalovych 12 (4), Gravett 10 (1), Wiśniewski 5 (1) oraz Zębski 15, Miletić 8, Sitnik 3 (1)
Wrocławianie stawili się w Arenie Toruń bez kontuzjowanych Łukasza Kolendy, Sauliusa Kulvietisa, Juwana Ewansa, Jakuba Nizioła i Kendela McCulluma. To na pewno zwiększało szanse gospodarzy, ale też poturbowany przez kontuzję Śląsk nie tak dawno bardzo pewnie ograł Legię w Warszawie.
Arriva Twarde Pierniki - Śląsk Wrocław: tak wyglądał mecz na parkiecie i trybunach. Zobaczcie zdjęcia!
W Toruniu także wrocławianie wcale nie zamierzali oddawać pola eurocupowej drużynie. Śląsk przewag szukał pod koszem, gdzie miał świetny duet Dusan Miletić - Artsiom Parakhouski, ale jak trzeba było, to z dystansu trafiali Andrii Voinalovych i Hassani Gravett. Był pomysł w Toruniu, aby wystawić w tym meczu obu zagranicznych środkowych kosztem Treya Diggsa, ale ostatecznie trener Subotić zdecydował się na większą rolę dla Huberta Lipińskiego. Dla utalentowanego środkowego był to też prezent na 18 urodziny, a Diggs udowodnił, że jest teraz absolutnie kluczową postacią zespołu.
Drugą kwartę Arriva Polski Cukier rozpoczął od huraganu: trzy trafienia z dystansu Arika Smitha, Bartosz Diduszki, Lipińskiego i było 29:22, a trener Jacek Winnicki uznał, że to odpowiednia chwila na przerwę. Obie drużyny przerwy miały znakomitą skuteczność za 3 (gospodarze 7/16, goście 6/13). W toruńskim zespole mocno pilnowanego Diggsa wyręczył tym razem Aljaz Kunc, który raz nawet trafił 3+1.
Przed przerwą torunianie kilka razy odskakiwali na 6-7 punktów, ale Śląsk za każdym razem szybko odrabiał straty.
Druga połowa zaczęła się od całej serii niecelnych rzutów z dystansu i to Śląsk zaczął budować przewagę. Dopiero w 2. minucie niemoc przełamał Tomaszewski, ale Arriva Polski Cukier miała spore kłopoty w ofensywie. W końcu jednak obudził się Diggs (dwa razy za 3), Mate Vucić zaczął "czyścić" zbiórki w obronie, cały zespół świetnie popracował w defensywie i przed ostatnią kwartą to torunianie prowadzili 55:51.
W ostatniej kwarcie Diggs jeszcze mocniej przejął ten mecz. W 33. minucie Śląsk miał zaledwie 9 pkt na koncie w 2. połowie, a gospodarze prowadzili 62:53. Daleko było jednak od końca emocji. Słaby mecz rozgrywał tym razem Goran Filipović i wykorzystując jego złe decyzje Śląsk odpowiedział serią 7:0 (62:60). Można było jednak liczyć na Diggs, który kolejno trafił za 3, za 2 i jeszcze wolny za przewinienie techniczne dla rywala.
W 36. minucie było 70:60, ale Śląsk znowu się nie poddał. W ostatnich dwóch minutach znowu było kilka złych i nerwowych decyzji w ataku i przewaga stopniałą do trzech punktów. W ostatnich sekundach Gibbs jeszcze spudłował trzy z czterech wolnych, jeszcze Gravett rzucał na dogrywkę, ale ostatecznie to Arriva Polski Cukier wygrała siódmy mecz z rzędu i jest krok bliżej turnieju o Puchar Polski.
Arriva Polski Cukier Toruń - Śląsk Wrocław: wypowiedzi trenerów po meczu
Jacek Winniki, Śląsk Wrocław: - Gratuluję torunianom zwycięstwa, mojej drużynie walki. Przez cały mecz byliśmy w grze, kilka razy wracaliśmy do walki o wygranej, jeszcze w ostatniej. Zadecydowały punkty z ponowienia i szybkiego ataku gospodarzy. Zagraliśmy bardzo dobry difens na Diggsie w 1. połowie, ale jego 18 punktów po przerwie to efekt naszych błędów.
Srdjan Subotić, Arriva Polski Cukier: - Staraliśmy się grać szybko w tym meczu, dobrze bronić i korzystać z kontrataków. Śląsk jest tak mocnym zespołem, że bardzo trudno gra się w ataku pięciu na pięciu, szukaliśmy przewag w kontrach, to było kluczem do zwycięstwa. Od początku sezonu wiedzieliśmy, co chcemy przepracować i jak chcemy grać. Teraz dajemy z siebie wszystko, co najlepsze.
