Publiczne oskarżanie, bez najmniejszych dowodów, że fundusz partyjny Platformy zasilany był przez... mafię, przypomina mi inne sformułowania PiS-owców, które padały publicznie. Niejaki Antoni Macierewicz stwierdził np., że większość naszych szefów dyplomacji była "sowieckimi agentami". Tłumaczył później, iż użył skrótu myślowego. Ale smród pozostał. Socjotechnika Kamińskiego - i w ogóle skrajnej polskiej prawicy - jest bardzo czytelna: zapytać publicznie, czy premier nie zgwałcił aby swej asystentki, bo tak mówią na warszawskim bazarze. Jeśli takie chwyty stosował Lepper, wzruszałem tylko ramionami.
Natomiast, jeśli mówi to b. szef CBA bez cienia dowodu, a na podstawie opowieści jakiegoś bandziora - to doprawdy paranoja. W klimacie bardzo bliska propagandzie dwóch największych totalitaryzmów XX w.
Czytaj e-wydanie »