O warszawskiej firmie Home-line w naszym mieście głośno zrobiło się w październiku ubiegłego roku. Przedsiębiorstwo wynajęło jedną z hal należącą do Grudziądzkiego Parku Przemysłowego. Miało w niej przerabiać plastik ze zużytych butelek na foliowe woreczki i reklamówki. Hala została wyposażona w bardzo kosztowny sprzęt. Pracę w Home-line na początek miało znaleźć 40, a docelowo nawet 100 osób. Jednak
do dziś produkcja nie ruszyła.
I najprawdopodobniej już nie ruszy, gdyż szefostwo GPP rozwiązało z firmą umowę dzierżawy hali. Warszawski nie wywiązał się bowiem ze zobowiązań oraz nie płacił bowiem przez jakiś czas za czynsz.
Ile długu się uzbierało? Joanna John- Błażyńska,
nie chce ujawnić kwoty,
zapewnia jednak, że z charakterystyczną dla siebie determinacją będzie walczyła o odzyskanie pieniędzy.
- GPP w wyegzekwowaniu należności zamierza wykorzystać wszystkie możliwości prawne, obowiązujące w naszym kraju, w przypadku zaprzestania spłaty. Zgodnie z umową, za nieterminowe uiszczanie płatności
firma może zostać obciążona odsetkami
w wysokości podwójnych odsetek ustawowych. Mamy do tego prawo w okresie trzech lat - mówi Joanna John- Błażyńska.
Piotr Kaczor, jeden z szefów Home-line, nie chciał odnosić się do sprawy długów. Zapewnił jednak, że jego firma "w żadnym wypadku" nie zrezygnowała z inwestowania w Grudziądzu.
Dalsza współpraca jednak możliwa
Nie odwraca się plecami do Home-line, o dziwo , również szefowa GPP. Zapowiada: - W przypadku spłaty całego zobowiązania oraz przedstawienia konkretnego i rzetelnego oraz realnego do realizacji terminarza inwestycji, możemy rozważyć dalszą współpracę.