W co trzeciej firmie dochodziło do nieprawidłowości. Niewłaściwy nadzór nad nimi to półmiliardowa strata.
Ale ciekawsze jest co innego - fakty, które wyjaśniają, skąd biorą się straty w "naszych" spółkach.
Oto w Nafcie Polskiej prezesi zmieniali w ciągu czterech lat - siedem razy, a w KGHM Miedź Polska niewiele mniej. Zarząd Totalizatora Sportowego w ciągu trzech lat zmieniał się jedenastokrotnie. Jak jest w TVP - każdy widzi. Mniej znane spółki wyrzucały w błoto miliony złotych dla jakichś kontrahentów z Wysp Dziewiczych lub nieistniejących firm z Rosji.
Ukoronowaniem raportu NIK jest jednak kolejna szokująca informacja: dwie trzecie urzędników ministerstwa skarbu państwa zasiadało w radach nadzorczych spółek, które... im podlegały. To już zupełna paranoja, której nie dostrzegały kolejne rządy, a raczej - nie chciały dostrzegać. W tej sytuacji rzeczywiście lepiej cały ten korupcyjny bajzel sprywatyzować.
Tylko, ile na tym stracimy?