Zobacz wideo: Jedziesz na wakacje? Potrzebujesz szczepienia i certyfikatu.
36-letnia Ewa K. to już druga kobieta z Torunia, która stanie przed sądem oskarżona o sprowadzenie powszechnego zagrożenia epidemiologicznego dla innych ludzi (art. 165 par. 1 pkt. 1 kk). Zasady izolacji łamała w pełni świadomie. Przyznała się do winy i wyraziła skruchę, ale proces sądowy i wyrok jej nie ominie. Co dokładnie zrobiła?
Wiedziała, że ma koronawirusa, a wychodziła po zakupy
Wszystko działo się w grudniu minionego roku. 36-letnia pani Ewa mieszka wraz z mężem na Bydgoskim Przedmieściu. Najpierw zakażenie kronawirusem odkryto i potwierdzono testem u męża. Już wtedy, 4 grudnia 2020 roku, kwarantanną objęta została tez kobieta. Po trzech dniach okazało się, że i ona sama jest zarażona. Tym bardziej zatem powinna czuć się zobowiązana do przestrzegania zasad izolacji. Po pierwsze: niewychodzenia z domu.
Polecamy
Tymczasem, jak ustaliła prokuratura, kobieta od 4 do 18 grudnia, regularnie wychodziła i chodziła po mieście. W szczególności: ulicą Fałata (tutaj robiła zakupy w Biedronce) a także ulicami Łukasiewicza, Broniewskiego, Bema i Słowackiego. Nawiązywała przy tym kontakty z różnymi osobami.
W ocenie śledczych torunianka sprowadziła tym samym niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób. -Przesłuchana w charakterze podejrzanej Ewa K. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Wyraziła skruchę. Nie była dotąd karana - przekazuje prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
O winie i sprawstwie pani Ewy rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Toruniu. Grozi jej kara pozbawienia wolności w wymiarze od 6 miesięcy do lat 8. Akt oskarżenia przeciwko toruniance Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód skierowała do sądu pod koniec kwietnia br. Terminu rozpoczęcia procesu jeszcze nie wyznaczono. Sprawa czeka w kolejce.
Polecamy
To już druga "covidka na zakupach" w Toruniu. Pierwsza usłyszała wyrok w maju
Ewa K. to druga torunianka przyłapana na robieniu zakupów podczas kwarantanny, która została oskarżona o sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego. Pierwszą była Karolina L., której historię na bieżąco relacjonowaliśmy. Ta 38-letnia kobieta dwukrotnie wyszła po zakupy na starówkę w Toruniu podczas ubiegłorocznego weekendu majowego. M.in do apteki, bo cierpi na schorzenia neurologiczne. Zaglądała jednak też do spożywczaków, a nawet do sklepiku z pamiątkami.
O pierwszej "covidce na zakupach z Torunia" głośno było w całym kraju, bo po zatrzymaniu aż 5 miesięcy była tymczasowo aresztowana. Podczas swoich zakupów szczęśliwie nikogo koronawirusem nie zaraziła. W maju br. Sąd Okręgowy w Toruniu uznał kobietę winną i skazał na rok więzienia w zawieszeniu na rok próby oraz objął dozorem kuratora. Prokuratura domagała się dla niej 1,5 roku bezwzględnego więzienia i rozważa apelację. W ocenie biegłego epidemiologa "ryzyko transmisji wirusa było niewielkie, ale jednak istniało".
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód przekazuje, że większej ilości osób oskarżonych o łamanie kwarantanny nie ma. Owszem, tylko w jej rejonie zarejestrowanych zostało 19 spraw dotyczących podejrzenia sprowadzania zagrożenia zarażenia innych choroba zakaźną. W 10 jednak w ogóle odmówiono wszczęcia śledztw, a 3 kolejne umorzono. Pozostałe są w toku. Takie sprawy jak oskarżenia Karoliny L. czy Ewy K. to przypadki wyjątkowe (choć samego łamania zasad izolacji mogło być o wiele więcej, jednak nie zostały one zgłoszone czy wykryte).
WARTO WIEDZIEĆ:
O jakie dokładnie przestępstwo oskarżone zostały obie torunianki? Artykuł 165 par. 1 Kodeksu karnego mówi, że ""Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
