Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa dni po eksmisji włocławianka zmarła na zawał

BARBARA SZMEJTER
Dwa dni po eksmitowaniu do tego lokalu zastępczego Wiesława Z. zmarła
Dwa dni po eksmitowaniu do tego lokalu zastępczego Wiesława Z. zmarła Fot. Wojciech Alabrudziński
Tylko dwie noce spędziła w lokalu socjalnym 56-letnia włocławianka. Zmarła na zawał. Jej krewni przekonują, że właśnie eksmisja była przyczyną śmierci kobiety. Powiadomili już prokuraturę.

Wiesława Z. zmarła nagle w poniedziałek, o godz. 6 nad ranem. Zdaniem lekarzy przyczyną śmierci był zawał, zdaniem krewnych stres, spowodowany eksmisją z dotychczasowego mieszkania przy ul. Św. Antoniego do lokalu socjalnego przy Toruńskiej.

- Takich eksmisji jest rzeczywiście niewiele - przyznaje Anna Glonek, prezes Lokalnego Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości we Włocławku. - Zwykle lokatorzy zagrożeni wykwaterowaniem z dotychczasowego mieszkania, dogadują się z nami, starają się regulować przynajmniej w części zaległości czynszowe, piszą podania o rozłożenie należności na raty. W tym wypadku na nasze monity nie było żadnej reakcji.

Małe, niespełna 30-metrowe mieszkanie w prywatnej, śródmiejskiej kamienicy, pani Wiesława zajmowała od wielu lat. Przy ul. Św. Antoniego zameldowany był także jej syn, Andrzej, ale sąsiedzi twierdzą, że od dawna tam nie mieszkał. - Okazało się natomiast, że od pewnego czasu razem z panią Wiesławą mieszkał Wacław S., jej konkubent. Nie mieliśmy o tym pojęcia - twierdzi Tadeusz Zimecki, administrator.
Anna Glonek pokazuje grubą teczkę z dokumentami. To kolejne wezwania do uregulowania należności, opiewających na ponad 14 tys. zł, bez odsetek, pisma kierowane do Wiesławy L. z prośbą o kontakt, wreszcie wniosek do sądu o eksmisję kobiety z mieszkania przy ul. Świętego Antoniego.

- Nie było żadnej reakcji - mówi prezes Lokalnego Zrzeszenia. - Nikt z tej rodziny nie stawił się też na sprawie w sądzie.

Decyzja o eksmisji Wiesławy L. z mieszkania przy ul. Św. Antoniego, bez prawa do lokalu socjalnego, zapadła w październiku ub.r. Sprawa trafiła do komornika. Zrzeszenie wskazało lokal zastępczy przy ul. Toruńskiej. - To nora! - twierdzi krewny Wiesławy L., który na kilka dni przed planowaną eksmisją złożył w jej imieniu wniosek o odroczenie terminu egzekucji z uwagi na stan zdrowia kuzynki.
Eksmisja została jednak przeprowadzona. - To był już kolejny termin, pani Wiesława L. obiecała, że sama się wyprowadzi, lecz nie dotrzymała słowa - mówi Robert Damski, komornik rewiru IV. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, lokatorzy byli już spakowani. Pomagali znosić swoje rzeczy, pojechali z nami na ulicę Toruńską, do wskazanego lokalu. Wszystko odbyło się bardzo spokojnie, bez łez, bez pretensji, co mogą poświadczyć asystujący nam policjanci.

Komornik przyznaje, że dotarł do niego odpis wniosku o odroczenie eksmisji, powołujący się na stan zdrowia Wiesławy L., ale podczas wykonywania decyzji sądu ona sama nie zgłaszała żadnych dolegliwości. - Nie było powodu, abym miał wezwać pogotowie ratunkowe - przekonuje Robert Damski. Dwa dni później Wiesława L. zmarła. Przy ul. Św. Antoniego mieszka już ktoś inny.

- Na pewno chodziło o to mieszkanie, dlatego tak szybko załatwiono tę sprawę, choć na wykonanie eksmisji czeka się zwykle latami - twierdzi krewny zmarłej.
Rodzina powiadomiła już prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.


Czy eksmisja jest skutecznym narzędziem w walce z zadłużonymi lokatorami, czy kolejną fikcją, stosowaną wyrywkowo tylko wobec niektórych? Zapraszamy do dyskusji na forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska